|
Psy i Pudle Forum dla miłośników czworonożnych przyjaciół
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Oleniek
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 552
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź Płeć:
|
Wysłany: Nie 22:14, 09 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Cytat: | podobno główka kości udowej wygląda jak ser z dziurami... |
To mogłoby byćto. Bo na RTG nie podobało im się kolor główki - jakoś to określili teraz nie pamiętam, ale mnie się skojarzyło że za mało biały ale nawet na moje oko nie był to "ser"
Acha i dodam że nie byłam w pierwszym lepszym gabinecie tylko wyszukała sobie w googlach gdzie w Łodzi najlepiej trafić z "łapą". Przeczytałam na forum kilka pochlebnych opini o tej lecznicy i tam trafiłam. Zdjęcie konsultowało ze sobą dwóch lekarzy.
Poczekam do 18 m-ca i znów pójdę. Może w dwa różne miejsca, potwierdzić diagnozę. Gdyby ktoś z Was znał jeszcze dobrego weta z Łodzi do któego warto trafić to chętnie się uśmiechnę o kontakt.
Ostatnio zmieniony przez Oleniek dnia Nie 22:26, 09 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
dog_master
Dołączył: 13 Sty 2012
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdańsk Płeć:
|
Wysłany: Pon 1:35, 10 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
No tak, tak, ale to byli ortopedzi czy interniści?
A może do Wawy do ortopedy? w/w pani już miała styczność z pudlowym LCP w razie czego a i tam jest wielu ortopedów. Zwykły lekarz, co jak co, ale może tego nie wykryć...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Cheritka
Dołączył: 20 Mar 2010
Posty: 10301
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany: Pon 11:38, 10 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Olu trzymamy mocno kciuki, żeby Zalia nie chorowała.
To taka ładna pannica.
Pomiziaj ją od nas i od Goldisia też
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Equus
Dołączył: 16 Gru 2010
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Pon 11:43, 10 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Strasznie szkoda bo fantastyczna sucz!
A co do ortopedów w Wawie to... ja byłam u większości znanych, operacja, rehabilitacja, a pies jak kulał tak kuleje
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Oleniek
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 552
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź Płeć:
|
Wysłany: Czw 16:20, 13 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Dziś była przepiękna pogoda więc na spacerze zrobiłam nowe zdjęcia.
Idziemy na spacer "w pole"
Bellunia pozuje do zdjęcia
[link widoczny dla zalogowanych]
Po pierwszych szaleństwach warto się pozbyć śniegu
[link widoczny dla zalogowanych]
A Nana - dróżką...
[link widoczny dla zalogowanych]
Polne szaleństwa - a propos "chorej" nogi
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez Oleniek dnia Czw 16:22, 13 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Cheritka
Dołączył: 20 Mar 2010
Posty: 10301
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany: Czw 16:26, 13 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Piękna kolorystyka
[link widoczny dla zalogowanych]
szkoda, że nie będzie wystawiana i do sportu też nie mozna jej wziąć
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Oleniek
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 552
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź Płeć:
|
Wysłany: Czw 16:26, 13 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Przy trasie spaceru mieszka "kumpela" z którą zawsze musi sobie moja trójka "pogadać". Choć muszę przyznać że to kumpela odstawia cały jazgot, bo Moje raczej skupiają się na szaleńczym bieganiu wzdłuż płotu... Pudlowe dobrze przyswoiły lekcję "z drogi bo czoł jedzie" i Nana - mimo że na to nie uważa- ani razu nie nadepnie małych. To one uważają
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Belka rzadziej daje się wciągnąć w takie "dziecinne" zabawy. Przodują w tym Zalia i Nana
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Oleniek
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 552
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź Płeć:
|
Wysłany: Czw 16:31, 13 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Po dawce adrenaliny Nana kontynuuje spacer spokojnie , w stylu walca drogowego, Belka toczy się do przodu z prędkością Opelka a Zalia zasuwa z prędkością myśliwca po okolicy co jakiś czas stając jakby mówiła "no dawać dawać , co tak wolno?"
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Wspólne "toaletowe" drzewko. Wszystkie tam sikają i podejrzewam że jest miejscem pozostawiania psich wiadomości nie tylko przez moje psiuty
[link widoczny dla zalogowanych]
Tu Zalia wygląda jak w kagańcu
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez Oleniek dnia Czw 16:36, 13 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Oleniek
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 552
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź Płeć:
|
Wysłany: Czw 16:34, 13 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
A tu lewy profil
[link widoczny dla zalogowanych]
Przód
[link widoczny dla zalogowanych]
i prawy profil
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Megiddo
Dołączył: 24 Kwi 2010
Posty: 1099
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Węgrów Płeć:
|
Wysłany: Czw 19:05, 13 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Powtórzę za Cheritką: "Piękna kolorystyka". Oleniek, a czy masz jakieś wieści co słychać u miotowego brata Zalijki?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BoGusia
Dołączył: 23 Paź 2012
Posty: 300
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Katowice Płeć:
|
Wysłany: Czw 23:17, 13 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
śliczne zimowe fotki!
w sam raz na konkurs@
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Iwonka
Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 7259
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć:
|
Wysłany: Pią 7:34, 14 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Fotki przepiękne
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Cheritka
Dołączył: 20 Mar 2010
Posty: 10301
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany: Pią 10:31, 14 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Piękna pogoda, piękny kolorystycznie pies x 3 rób zimowe sesje konkursowe, bo fajne nagrody
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Oleniek
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 552
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź Płeć:
|
Wysłany: Pią 15:51, 14 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Konkurs? Nagrody? Oj jestem nie w temacie.
Co do Zigusia. Pani która go wzięła, na mnie się obraziła, bo jestem "niesolidnym hodowcą i oszustem" ... bo paszport który załatwiłam dla Zigusia okazał się być wydany przez weta za wcześnie i inny wet go zakwestionował, no ale to moja wina mimo, że Pani do lecznicy miała rzut beretem, żeby sprawę wyjaśnić. Ech... szkoda bo Matuś za Zigusiem tęskni i co chwila pyta co tam u braciszka Zalijki. Tak że 0 wiadomości.
W czasie obiadu mieliśmy gościa. na działeczkę zdecydował się przyfrunąć bażant
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
dotychczas czaił się za płotem. Podjadał owoce winobluszczu. Widaćskończyły się jagódki po "jego" stronie płotu to zdecydował się przejść na moją.
Byłabym go nie zauważyła, ale Zalio-myśliwus go wypatrzył
Nie pisz post pod postem! Izabela124
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rudi
Dołączył: 19 Kwi 2012
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wawa Płeć:
|
Wysłany: Sob 21:07, 15 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Jeśli synek pyta o Zigusia, to wystarczy wysłać z maila z zapytaniem, co u Zigusia słychać. Wbrew temu, co wyżej napisane, pani Zigusia się nie obraziła. A opinię ma swoją i nie będzie jej na forum pisać, bo tego nie lubi.
Natomiast braciszek Zalijki jest cudowny i na razie wydaje się być zdrowy, nie licząc tego że niedługo czeka go operacja jednostronnego wnętrostwa. Sprzedając 3-miesięcznego pieska z wnętrostwem to raczej Hodowca nie namawia kupującego na wystawy, ale całe szczęście pani Zigusia na wystawy nie była nastawiona.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Cheritka
Dołączył: 20 Mar 2010
Posty: 10301
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany: Nie 18:38, 16 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
A to teraz Ziguś nazywa się Rudi.
Nie przedstawiłaś się nam i dlatego nikt tego nie skojarzył z Zigusiem.
To teraz wiemy jak wygląda brat Zalii, a może załozysz mu galerię i powstawiasz troche zdjęć.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Equus
Dołączył: 16 Gru 2010
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Nie 19:46, 16 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Rudi napisał: | Natomiast braciszek Zalijki jest cudowny i na razie wydaje się być zdrowy |
No to trzymam kciuki, żeby nic złego się nie działo i był zdrowy jak rydz (też rudy )! I też jestem ciekawa jak wygląda teraz bo bardzo mi się jego ojciec podobał.
I za operację też trzymam kciuki - sama też kupiłam pudla, który okazał się jednostronnym wnętrem - na szczęście dobrze zniósł operację (my wycinaliśmy tylko to jądro w jamie brzusznej - drugie zostawiliśmy).
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Iwonka
Dołączył: 21 Mar 2010
Posty: 7259
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć:
|
Wysłany: Pon 5:09, 17 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
My też mocno trzymamy kciuki ,żeby był zdrowy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rudi
Dołączył: 19 Kwi 2012
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wawa Płeć:
|
Wysłany: Pon 22:04, 17 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Dziękujemy za kciuki. Galerii w najbliższym czasie mieć nie będziemy, może kiedyś. Na razie za zgodą Oleniek tutaj kilka aktualnych fotek Fąfelka.
Z jesieni:
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
I teraz w grudniu. Zapuszczamy grube futro na mrozy. "Mam nieszczęśliwą minę, bo widzę szczotkę."
[link widoczny dla zalogowanych]
Ostatnio zmieniony przez Rudi dnia Pon 22:11, 17 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Oleniek
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 552
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź Płeć:
|
Wysłany: Pon 22:12, 17 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Łolaboga
No mordka...
a nie brudzi się przy jedzeniu?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rudi
Dołączył: 19 Kwi 2012
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wawa Płeć:
|
Wysłany: Pon 22:19, 17 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
A skąd. Wcale się nie brudzi. Dwa razy tylko się wysmarował, jak znalazł padniętego gołąbka w krzakach i musiałam kąpać pyszczek.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ela
Dołączył: 14 Cze 2011
Posty: 2342
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: podwarszawska wieś Mysiadło Płeć:
|
Wysłany: Pon 22:25, 17 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
jak pluszak z wystawy prosto zdjęty
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Oleniek
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 552
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź Płeć:
|
Wysłany: Pon 22:26, 17 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
To dobrze że pyszczek, bo Zalia miała piękny placek na całym boku. Nasza Kotka Sara złapała srokę, ja srokę zakopałam w ogródku, a kilka dni później Zalia ją wywąchała, spod półmetra ziemi wykopała i się pięknie wyperfumowała
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
dog_master
Dołączył: 13 Sty 2012
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gdańsk Płeć:
|
Wysłany: Pon 23:57, 17 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Ale ciekawie obcięty! Tak po japońsku, przynajmniej mi się to z nimi kojarzy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
bura4
Moderator
Dołączył: 24 Mar 2010
Posty: 3157
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Gallifrey Płeć:
|
Wysłany: Wto 12:58, 18 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Rudi świetny ma ten pyszolek!! Świetne rudzielce!!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Efman
Dołączył: 22 Mar 2010
Posty: 4052
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Katowice Płeć:
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Oleniek
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 552
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź Płeć:
|
Wysłany: Wto 15:40, 18 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
To może hurtem wszystkie weterany zapuszczamy?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Cheritka
Dołączył: 20 Mar 2010
Posty: 10301
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany: Śro 10:58, 19 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Oleniek napisał: | To może hurtem wszystkie weterany zapuszczamy? |
Dla mnie cały urok pudelka jest w tym ogolonym pycholu, i nie musze potem myć psa ani podłogi po jedzeniu. Ja nie zapuszczam.
Ale u kogoś mogę popatrzeć, bo wglada jak misio
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Equus
Dołączył: 16 Gru 2010
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
Płeć:
|
Wysłany: Śro 14:17, 19 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Mnie też się skojarzył z Japonią I bardzo mi się podoba!!! Rudi a sami strzyżecie czy w jakimś zakładzie?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pianistka
Dołączył: 27 Mar 2010
Posty: 1388
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć:
|
Wysłany: Czw 9:46, 20 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
_
Ostatnio zmieniony przez pianistka dnia Śro 1:40, 20 Lut 2013, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rudi
Dołączył: 19 Kwi 2012
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Wawa Płeć:
|
Wysłany: Czw 21:55, 20 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
pianistka napisał: | O higienie nie wspomnę , resztki jedzenia i wody w tapicerce to stanowczo nie dla mnie. |
Może są jakieś osobnicze różnice, ale naprawdę nie wiem o jakie problemy z higieną pyska chodzi. Ja mam czasem problem z higieną łapek po spacerach. Wygolić ich po pachy bym nie chciała, a tylko to by chyba pomogło. Wycieranie szmatką tylko częściowo zapobiega noszeniu resztek ziemi i źdźbeł z lasu w którym mieszkamy do sieni. Woda kapie długo po odsączaniu. Natomiast pyszczek nigdy nie kapie i śmierdzi. Dwa liźnięcia po pysku i resztki wody czy karmy znikają. Po wsadzaniu pyska w dziury w ziemi pychol jest czarny, ale nasz piesek ZAWSZE dokładnie wyciera mordkę po powrocie do domu w wycieraczkę, sam z siebie. Okresowo przeczesuję pudlówką i resztki ziarnek są usuwane.
Nie przeszkadzają mi ogolone pyszczki u kogoś. Belka i Zalijka są pięknie ostrzyżone. Sama też może kiedyś tak rudzielca ostrzygę, ale na razie mam zbyt stanowcze veto ze strony rodziny. Chcą kudłacza i nie ma opcji.
Strzygę sama dla przyjemności, choć nie umiem. Fąfelek raz był u groomera jako szczeniak, żeby się oswoić, bo kiedyś może będzie jeszcze chodził do profesjonalistów i to doświadczenie ze szczenięctwa mu się przyda.
Jeśli chodzi o Japonię...Zgadza się, ten styl był zainspirowany warsztatami z Miko Hashi Za każdym razem jednak wychodzi mi trochę inaczej. Wydaje mi się, że ewoluuje w kierunku teddy bear'a kontynentalnego takiego trochę jak tu:
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pianistka
Dołączył: 27 Mar 2010
Posty: 1388
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków Płeć:
|
Wysłany: Pią 9:11, 21 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Moje po jedzeniu idą się wytrzeć w łóżka i fotele (!)
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Oleniek
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 552
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź Płeć:
|
Wysłany: Pią 15:33, 21 Gru 2012 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Nie przeszkadzają mi ogolone pyszczki u kogoś. Belka i Zalijka są pięknie ostrzyżone. Sama też może kiedyś tak rudzielca ostrzygę, ale na razie mam zbyt stanowcze veto ze strony rodziny. Chcą kudłacza i nie ma opcji. |
Za to u mnie chłopcy po zobaczeniu Rudiego zgodnie orzekli,że mam zapuścić tak Bellę, bo ... cytuję " się odmłodzi i będzie wyglądała jak szczeniaczek"
No to może...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Oleniek
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 552
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź Płeć:
|
Wysłany: Czw 21:45, 21 Lis 2013 Temat postu: Ku przestrodze |
|
|
Od czego by tu zacząć.
Może od charakteru Belluni? Bo to też ma swój wpływ na to co się stało. Więc
1. Bella odkąd do nas trafiła w wieku 7 miesięcy potwornie boi się słowa „nie” „nie wolno” i inne kombinacje z „nie”. Ciężko ją było wychowywać, wchodziły w grę TYLKO pozytywy i absolutnie zapomnij o jakimś nie bo na słowo „nie” – odchodził z psa cały rozum – pies stawał się płaski niczym naleśnik , a z oczy biły niewypowiedziane słowa „ O Boże jaka ja głupia, czemu ja w ogóle próbowałam, głupi jestem pies, głupi, jak w ogóle mogłam, jak mogłam… już więcej nie spróbuję, walnę głową w mur może pomoże” . Zalia jest inna – u niej „nie” to po prostu komunikat zakazu i pies myśli sobie” acha tego nie wolno …choć może by tak spróbować?... aaa jednak „nie”… no to trudno”
2. Mój charakter – a właściwie chyba lekka fobia. Boję się lekarzy ;/ - ogółem. Musi się coś strasznego dziać żebym poszła się leczyć, a jak już pójdę do jakiegoś lekarza to się go trzymam. Przekłada się to na wetów. Kilku mi się ponarażało – nigdy więcej nie wracałam do nich. Kiedy się wprowadziliśmy do domku jednorodzinnego w Nowosolnej ciągle jeździłam z psami do weta na Widzew (ok. 20 minut drogi)…potem Belka miała Dantusia w brzuszku. Z wetką byłam umówiona, że ”w każdej chwili mogę dzwonić” „ w razie czego w każdej chwili zrobimy cesarkę, bo szczenię wyjątkowo duże” Czyłam że mam wsparcie… aż do porodu (chyba w niedzielę, na pewno w weekend). Belka długo rodziła, ja od ranka dzwoniłam co jakiś czas spytać czy to norma że tak długo. A tam ciągle słyszałam „ wszystko ok.” … a jak już się wprosiłam z suką na badania, nadal twierdzili że ok., i mam wracać do domu (nie zrobili ani usg ani rentgena) W domu po kolejnej godzinie jak mi Belka słabnąć zaczeła zadzwoniłam że chciałabym jeszcze raz przyjechać być może na cesarkę, to oni oznajmili że właśnie zamykają i mam się udać gdzie indziej … Nigdy tam więcej nie wróciłam… Przeniosłam się do weta, który zrobił cesarkę… długo tam nie zostałam bo znów się naraził (nie będę się rozpisywać czym)) .. . Potem adoptowaliśmy kotkę ze schroniska która w szybkim tempie zafundowała sobie wypadek – obdarła na słupie elektrycznym nogę do kości na powierzchni ok. 4 cm2. Wtedy „na łapu capu” pojechałam do najbliższego weta – koło podstawówki moich chłopców. Starszy Pan – miły, przejmujący się zwierzaczkiem, nogą się zajął, na wizyty do domu przyjeżdżał, bo się Sara strasznie transportera bała. Za dojazd nic nie brał. Nogę uratował. Urósł w moich oczach. Zaczęłam do niego chodzić, najpierw na szczepienia, potem z różnymi drobiazgami. Potem trafiła do nas Nana – no i problem bo Nana do auta bez „głupiego Jasia „ nie wejdzie, więc wet musiał przyjeżdżać do nas i tak zostało. Leczył rozwolnienia, odrobaczał, leczył świeżba w uszach, ratował zimą nogi (stawy) Nanie, postawił na nogi Zalię po tamtym wypadku. Przejął „pilnowanie” terminów „ Pani Olu zbliża się szczepienie Sary, mogę jutro wpaść… Pani Olu jak tam ? odrobaczamy? … „ Pełne zaufanie i ……. tu powoli dochodzimy do dnia 1
3. Nieodpowiedzialni właściciele psów z okolicznych domów, którzy otwierają furtki i wypuszczają swoje psy żeby sobie pobiegały „do woli”, bo przecież „nie agresywne”. Takich Don Juanów mam 6 w tym 4 gabarytów Belki. Gdy przychodziły cieczki ( od 2010r) miałam tu istne oblężenie. Psy rozgryzały! Siatkę metalową, rozsupływały tę siatkę, odginały siatkę, robiły podkopy, odgięły metalową solidną sztabę w bramie, wszystko po to, aby tu się dostać. Jeden z nich nawet na bezczelna włazi mi do domu!!! Niczego się nie boi i ma mnie głęboko w d…. A najlepiej , że jak zwróciłam jednej właścicielce uwagę, że jej pies mi się podkopuje do suki z cieczką, to ta na to „ A to już nie mój problem, po co se Pani sukę kupiła?”. Tak więc gdy przychodzi okres cieczki ja dostaję paranoi. Krzyczę na wszystkich – synów, że czegoś nie zamknęli, męża że Belkę z gabinetu wypuścił i na Bellunię, że mi znikła z pola widzenia itd. Te przeklęte dwa tygodnie dwa razy do roku plus wieczne zakazy skierowane wtedy do Belki, plus areszt w gabinecie – zmieniły mi ją w psa, który nawet poza cieczką bał się wyjść z gabinetu. Tyle że mimo mojej paranoi i ciągłej „kontroli” sytuacji , jak ją chcica wzięła w czerwcu , to wyszła z gabinetu ( bo ktoś rano zapomniał po sobie chwilowo zamknąć) potem na dwór ( bo przewiew drzwi otworzył), potem podkopem pod bramą ( nie było jeszcze kostki) na drogę, a potem sąsiad puka do drzwi i pyta „czy ona ma tak d-y dawać na ulicy?” No i były nerwy… zaszła czy nie? Wet był kilka dni później na odrobaczaniu kotki to się spytałam czy cesarki aborcyjnej ( w razie czego) robi? On na to, że nie podjąłby się, bo wtedy macica bardzo ukrwiona…bla bla bla … krótko mówiąc „nie” Uczciwie . no nie? Potem zaproponował, że zwykłą cesarkę to jak najbardziej wykona, że jest zwolennikiem samej „sterylizacji” bez „kastracji”. Czyli o ile macica będzie bez zmian to wycina tylko jajniki i jajowody. Z jego tłumaczenia wynika że jest to zabieg mniej inwazyjny, łatwy. Ot bułka z masłem. Poszukałam w necie , że ponoć dzięki zostawieniu macicy zmniejsza się ryzyko nietrzymania moczu przez sukę. Na fali uczuć co do tego „gwałtu” powiedzieliśmy, że sterylkę zrobi jak tylko się okaże czy „coś” z tego gwałtu wyszło. Z gwałtu nic nie wyszło. Mija sierpień, wrzesien itd., u nas roboty w domu od groma, sterylka odchodzi w niepamięć. Pan doktor jednak w listopadzie się przypomina „ Pani Olu, co z tą sterylką …bo to lada moment kolejna cieczka się zacznie…” umawiamy się na czwartek 14 listopada. A mnie wątpliwości opadają
Że gabinet chyba mały – no ale czysty
Że wet sam tam jest – no ale z tego co mówił, to to prosty zabieg jest
Że stary – no ale cesarkę robił gołowąs, któremu nie ufałam.
Że może jednak ją do większej kliniki zawiozę – no ale tam nikogo nie znam, zaufania nie mam , jak tu Belkę obcym powierzyć.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Oleniek
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 552
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź Płeć:
|
Wysłany: Czw 21:46, 21 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Dzień 1. Czwartek 14 listopada
Jesteśmy umówieni na 12. Zapominam, bo gniazdka nowe w łazience robię. Wet dzwoni na komórkę, ja w te pędy z Belką do auta. Ona się cieszy, skacze, bo ze mną autem pojedzie. W gabinecie najpierw Pan podał atropinę ( tłumaczy po co) potem znieczulenie … już mi się nie podoba, bo wcześniej Belka to mi wiotczała w rękach( przy rentgenie, przed cesarką itp) , a tu wypięła się jak by ją kto do prądu podpiął. No ale to jest „inne„ znieczulenie. Potem strzyżonko i do widzenia za 2 godzinki. Wychodzę w skowronkach, bo problem z „gwałtami” z głowy. Zero niepokoju – to moja pierwsza w zyciu sterylka – Kot i Nana były już wysterylizowane
O 14 40 jadę po Belkę. O Boże ona ma całe nogi pobrudzone krwią . Przychodzi mi do głowy że tej krwi to ona mnóstwo straciła, ale Wet mówi , że nie tak dużo, że pobrudzenie zawsze jest, a niestety wody nie ma w kranie!!! ( pózniej się okazało że budujący się hipermarket w rurę walnął i Nowosolną od wody odcięli do końca dnia). Z rany nieco „siąpi”, ale tak „ na początku będzie”. Pytam „dostaje antybiotyk? „ odpowiedź „dostaje metoklopramid i nospę„ Zrozumiałam ze ten metocoś tam to antybiotyk. Jadę do domu. Belka otumaniona, obolała – no cóż ma prawo być.
Dzień2. Piątek 15 listopada
Belka ciągle niemrawa, osowiała, nie chce pić z miski tylko z ręki po troszeczce. Wstaje tylko żeby siknąć, posikuje w domu na kafelkach, bo na dworze sztywnieje z zimna i błaga oczami „wracajmy”. Jeść nie chce. Wet przyjeżdża na wizytę. Zaleca siemię lniane, lekkostrawne potrawy, daje nospę i metocośtam . Tłumaczy że suńka seniorka to ma prawo dłużej chorować. Dopominam się o coś przeciwbólowego – nie daje „ bo to zaburza obraz sytuacji, a ona nie piszczy więc nie jest źle, a my możemy trzymać rękę na pulsie” Gorączki nie ma, więc wszystko jest super, a sunia po prostu gorzej to znosi. Mam w nią wmuszać jedzenie… Zostawia dwa zastrzyki (z nospy i tego drugiego) do zrobienia wieczorem i wychodzi. Mnie już się to nie podoba, ale sunia zaczęła się przemieszczać … na kolanka chce, rana się nie siąpi… więc może wet znów ma rację. Czytam w necie - ot zdarzają się takie dłużej dochodzące do siebie sunie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Oleniek
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 552
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź Płeć:
|
Wysłany: Czw 21:47, 21 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Dzień 3. Sobota 16 listopada
Belunia zaczyna wychodzić na dwór, ale jeszcze nie zawsze nadąża. Zrobiła zielonkawą rozwolnioną kupę na środek dywanu. Chodzi za mną wszędzie po domu i prosi „weź mnie” , więc siadam i z psem na kolankach siedzę przed telewizorem. Ale koło 18 Bellunia zaczyna szukać samotności, zaczyna sapać. Wzywam weta - nie jest zbyt szczęśliwy, bo go z drugiego krańca Łodzi ściągam. Rozbieramy ją z ubranka. Pytam czemu ona ma tu przy nogach takie siniaki „ musiał ją mocniej chwycić przy operacji, albo się jakiś krwiaczek pod skórą zrobił”. Rana ciągle nie siąpi jest sucha. Choć mnie Belka wydaje się jakby bardziej napięta. Wet znów daje nospę i to drugie mówi że jest ok . Bellunia się z lekka wycisza…
Dzień 4. Niedziela 17 listopada.
Początek dnia jak w sobotę. Ja jednak mówię sobie, co mam się denerwować, jedziemy do najbliższej otwartej lecznicy upewnić się że jest ok. O 9.00 jesteśmy na miejscu. Mówimy że sunia jest po sterylce, że mi się nie podoba to ,że się znów mniej rusza, że nie dostała nic przeciwbólowego, że nie je, że była zielona kupa i że rano dwa razy zwymiotowała samą wodą . Pani zdejmuje ubranko… a tam „siąpi” na maksa, cała podpaska w płynie i do tego „nieładnie pachnie” Pani Belcię maca, potwierdza że siniaki mogą się zdarzyć. Pyta co Belka za leki dostała więc mówię „nospa i metoklopcośtam” Pani na to „coooo, żadnego antybiotyku??? A ja w szoku, że to drugie to nie antybiotyk. Jak nie antybiotyk to co? – na pobudzenie jelit do pracy. Wetka decyduje się na początek zadziałać silnym antybiotykiem, ale jak do jutra nie będzie lepiej, to Belcię trzeba będzie drugi raz otworzyć. Badanie krwi…nic z zył nie chce lecieć - wniosek pies stracił dużo krwi przy sterylce, wszystkie wyniki do tego pogorszone. Bellunia dostaje różne leki, kroplówki w tym jedną mamy zrobić w domu, do domy wracamy po 15. Dostajemy też taką papkę dla rekonwalescentów- mam wmuszać pokarm Belce strzykawką. Wracamy do domu. Strzykawkujemy się, poimy siemieniem po troszeczce, ale Belka wymiotuje
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Oleniek
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 552
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź Płeć:
|
Wysłany: Czw 21:47, 21 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Dzień 5. Poniedziałek 18 listopada
Nic nie jest lepiej, a nawet gorzej. Belka mało wstaje, ale wstaje choćby na sik na kafelki . najpierw muszę odbębnić swoją rehabilitację, potem jadę do przychodni. Na początek kroplówki , koło 12 zdecydowano ją otworzyć i teraz cytat
„ w obrębie zakażonej rany pooperacyjnej bardzo duża ilość tkanek martwiczych. Stan zapalny otrzewnej z posokowym wysiękiem. Zrost pęcherza moczowego z prostnicą, ścianą jamy brzusznej oraz z macicą (obecność przewiązek na wysokości ¾ rogów). Bardzo duży wysięk włóknika oblepiający większośc narządów jamy brzusznej. Jelita tęgie, pozlepiane ze sobą, tworzące zwarty konglomerat trudny do odpreparowania. Sledziona niezmieniona, ale w zrostach z siecią. Niedokrwienie i martwica sieci. Zatorowość naczyń krezki jelitowej, martwica części krezki. Niedokrwienie pętli jelit cienkich. Sciany jelit tęgie, pogrubiałe, miejscami z ogniskami powierzchniowej martwicy. Usunięto tkanki objęte procesem martwiczym z jamy brzusznej oraz brzegów ran. W miarę możliwości narządy odpreparowano od siebie, macicę usunięto. Jamę brzuszną obficie przepłukano roztworem soli fizjologicznej”
Szok!!!!! Bellunię operowało 3 godziny 4 weterynarzy. Na Boga co tamten WET jej zrobił? Do czego się nie przyznał? Czemu nie dał antybiotyku.!!!
Siedzę w szpitaliku przy Belluni i ryczę, dzieciaki w domu same zostały niepokoją się … wydzwaniają… a ja co mam im powiedzieć? Zżerają mnie wyrzuty sumienia, że sterylki mi się zachciało, że tego naszego weta wybrałam, że dałam się nabrać na uczciwość. A przeciez mógł powiedzieć, że nie robi, że się nie zna… Wracamy do domu z kroplówką. Nocą Bellunia wstaje 4 razy na sik. Ja śpię z nią na ziemi. Ciągle na czuwaniu, co chwila macam czy gdzieś nie poszła. Bo ona idzie , sika, i kładzie się obok siku na kaflach, więc jest zmarznięta. Coś śmiesznego też było . Mąż wrócił z pracy koło24, ja zerkam Belki nie ma, więc zaspana pytam
-” Belkę masz”
-nie . Wypuściłem tylko na chwilę Zalię
-a znajdziesz mi ją
-taaaaa - Szuka, szuka - NIE MAA
-jak to nie ma!!!
-no nie ma
Zrywam się, szukamy – w łazience, gabinecie, pod szafą, w brodziku…nie ma!!!
-Adam a może ona wyszla za tobą na dwór? Zamykałeś za sobą drzwi?
- NIE ZAMYKALEM, bo po coś się wróciłem do auta!!!!!!!! Jezu pies na dworze zamknięty
Adam rzuca się na boso na dwór, szuka Belki …a ja rzucam się po ubrania…. A tam cichcem na środku korytarza, na niedbale rzuconych ze zmęczenia ubraniach spokojnie leży Belunia i obserwuje zamieszanie
To tyle „wesołego”. Całą nockę na czuwaniu i znoszę Belkę do legowiska pod kocyk
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Oleniek
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 552
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź Płeć:
|
Wysłany: Czw 21:48, 21 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Dzień 6 Wtorek 19 listopada
Rano Belka w ogóle przestaje się ruszać. Leży w legowisku i sika pod siebie. Dzieci zawożę do szkoły, a sama z psem od razu do lecznicy. Badania krwi – tragedia, nie ma krwi w żyłach, wyniki z tego co udało się wycisnąć z kilku miejsc są dwa razy gorsze niż w niedzielę. Próby wątrobowe tragiczne. Transfuzja krwi , kroplówki, leki na wątrobę… dzieci znów same w domu , ze mną w kontakcie „komórkowym” a ja z psem do 20 w szpitaliku. No ale po transfuzji chociaż pies nie jest już białożółty. Wracamy do domu. W nocy myślę, że już zdechnie. Leży jak warzywo, sika pod siebie, podkładam podpaski, co jakiś czas sprawdzam czy zyje, cieniutko oddycha, sapie, popiskuje przy każdym oddechu… a ja wyrzucam sobie że ją męczę, że niepotrzebnie może ją ratuję, że ona cierpi i tak całą noc
Dzień 7 Środa 20 listopada 2013
Rano jestem przekonana, że pies odejdzie od nas. Sika pod siebie, zwymiotowała raz nad ranem, zero kontaktu wzrokowego, nie może ustać na łapach , jak ją rozbieram… nawet opuszek palcy nie wystawia tylko jak baletnica zwisa… No nic… Do tego dzieci się pochorowały – załadowałam do lóżek, leki dałam i na swoją rehabilitację pędzę. Myślę sobie „a co jak Belunia umrze przy dzieciach?”… wracam, a tu wita mnie Belka na nogach. Chwiejnie, ale zrobiła powitalny sik, po czym stanęła jak słup i mówi „pomóż” Totalna euforia, pies wstał. No ale jak wstał tak padł i to by było na tyle z wysiłku. Jedziemy do szpitaliku. Kolejna transfuzja, leki na wątrobę, dwa antybiotyki, ciągle leki przeciwzakrzepowe. Ale Belka znów lezy w bezruchu i robi pod siebie. Przez chwile włączyła ogonek, ale się zmęczyła. Kroplówka i sen. Nocka spokojna, nawet ja przesypiam całą z małymi przerwami. Belunia lezy spokojniutko cichuteńko, sika pod siebie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Oleniek
Dołączył: 19 Kwi 2010
Posty: 552
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Łódź Płeć:
|
Wysłany: Czw 21:49, 21 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Dzień 8 Czwartek 21 listopada
Rano Belunia słabiuteńka, cichuteńka, nadal w bezruchu. O 7 podłączam ją pod kroplówkę z jedzonkiem, kapu –kap do 10.30. Siedzę przy niej pilnuję, ale na chwilę zostawiam bo dzieciaki wołają, idę do nich leki daję , zupę w garnku na platkę postawiałam, bo przecież zaraz jadę do lecznicy, podgrzeją sobie jak będą głodne. No i do Zali rzucam słowa „szukaj piłeczki, szukaj” żeby mi się nie pałętała pod nogami. Idę po Belkę, a tam… Belka pół metra od legowiska leży, kroplówka wyrwana z butelki…. taaa niby taka słaba, a tu patrzcież ją , piłki się zachciało szukać.
O 11 jesteśmy w lecznicy. Belunia nie może ustać na łapkach, chwieje się jak nowonarodzone źrebię . Antybiotyk, wątrobowe, przeciwzakrzepowe… i Belunia ugryzła panią doktor przy macaniu . HURAAAA wszyscy się cieszą. No nigdy nie sądziłam, że się ucieszę że Belka kogoś ugryzła, a jednak. Koło 14 Belka zaczyna siadać. Nie wiemy czy dlatego że chce wymiotować, czy też zdrowieje. Wracam do domu koło 14,30 stawiam Belkę w ogródku, bo może siku zrobi… a ta … kroczek chwiejny, drugi też, trzeci lepszy ,potem kłusik, sik, kłusik i galopik zakończony pierwszą od sterylki kupą. Niestety czarną. Nie daję jej się przemęczać i biorę na rączki do legowiska. Mam jej podać kilka mililitrów papki dla rekonwalescentów, i zobaczymy czy nie zwróci. Potem kroplówa i sen. Nie zwróciła papki, ale pić nie chce. Czemu? Bo kroplówki dostaje to jej się pić nie chce? Widziałam jak jej kilka kropli znów „wysiapiło” . Oby się nie zaczęło od nowa, bo znów będą ciąć i wycinać mi psa po kawałku .
Teraz była zrobić na dworze siku, a teraz leży po raz pierwszy nie płasko na boku, ale zwinięta w kłębek. co jakiś czas podrapie się ząbkami w jedną noge, a to przypomni sobie że trzeba w końcu sobie "tą jej" wylizać. Do rany chciała się dostać
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Cheritka
Dołączył: 20 Mar 2010
Posty: 10301
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany: Czw 22:47, 21 Lis 2013 Temat postu: |
|
|
Ola trzymaj się jesteśmy z Wami z tobą i z Belunią.
Silna jest przetrzyma.
A tego konowała do sądu podaj.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|