Forum Psy i Pudle Strona Główna Psy i Pudle
Forum dla miłośników czworonożnych przyjaciół
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dobrze wychowany pies :) Lepiej póżno niż wcale...
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Psy i Pudle Strona Główna -> Wychowanie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Śnieżynka




Dołączył: 22 Mar 2010
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:40, 31 Mar 2011    Temat postu: Dobrze wychowany pies :) Lepiej póżno niż wcale...

A to jak można wychować psa

http://www.youtube.com/watch?v=P9Fyey4D5hg&feature=youtu.be
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Śnieżynka




Dołączył: 22 Mar 2010
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:52, 31 Mar 2011    Temat postu:

kolejny dobry filmik

http://www.youtube.com/user/JustJesse197#p/a/u/2/RTTfmoklBok

polecam obejrzeć zwłaszcza co po niektórym, co uważają, że ich psy są najwspanialsze i nie potrzeba im szkolenia, bo umieją.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Baggio




Dołączył: 28 Sty 2011
Posty: 233
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: okolice łodzi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:51, 31 Mar 2011    Temat postu:

Piękne!!! A co pani ma w ręku? - Kliker.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Śnieżynka




Dołączył: 22 Mar 2010
Posty: 957
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 8:25, 01 Kwi 2011    Temat postu:

na pewno też smaki
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Yessie




Dołączył: 30 Paź 2010
Posty: 1568
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Czeladź/ śląskie
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:13, 02 Kwi 2011    Temat postu:

Fantastyczne, płaczemy ze śmiechu. Zapiera dech!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cheritka




Dołączył: 20 Mar 2010
Posty: 10301
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:01, 13 Sty 2013
PRZENIESIONY
Wto 14:37, 15 Sty 2013    Temat postu:

bura4 napisał:
Ewcia, to się nie wzięło samo z siebie, to wypracowane!! Powoli, powoli, i Wy dojdziecie do tego Very Happy

To nawet nie chodzi o pracę, tylko o miłość. Na mnie patrzył tak Cher i Mundi, ale Goldi jest inny to pana pies i chyba nie dojdziemy nigdy do takiego porozumienia
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bura4
Moderator
Moderator



Dołączył: 24 Mar 2010
Posty: 3157
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gallifrey
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:24, 13 Sty 2013
PRZENIESIONY
Wto 14:37, 15 Sty 2013    Temat postu:

meegan napisał:
Widać z daleka że Marta jest nauczycielem hihi Ja tylko moge wlepiac oczka w ekran i podziwiac całymi dniami jak ciezko pracuja i jakie daje to efekty.Marta jesteś WIELKA!!!


No wiem, ostatnio też tak stwierdziłam, wlazłwszy na wagę Razz Od tygodnia jestem na diecie a tu mnie dopadła grypa...


To nie to, że jestem nauczycielem... przez 3 lata nie osiągnęłam z Igorem tego, co teraz zrobiłam w 4 miesiące. Ok, Igor był całkiem dobrze wychowanym psem, ale prawdziwy kontakt uzyskaliśmy dzięki dziewczynom z Alto oraz seminarium Asi Hewelt.



Cheritka napisał:
bura4 napisał:
Ewcia, to się nie wzięło samo z siebie, to wypracowane!! Powoli, powoli, i Wy dojdziecie do tego Very Happy

To nawet nie chodzi o pracę, tylko o miłość. Na mnie patrzył tak Cher i Mundi, ale Goldi jest inny to pana pies i chyba nie dojdziemy nigdy do takiego porozumienia



Ewcia, ja myślę, że projektujesz swoje obawy na psa. Ja po sobie widzę, że w szkoleniu psa bardzo ważne są emocje, też te trudne dla nas, i że to wielka praca nad sobą a nie psem. Ja nadal jestem nieogarnięta, mylą mi się ręce, robię głupie błędy, dopiero teraz kiedy ludzie przychodzą do mnie, jak im tłumaczę i powtarzam różne rzeczy których nauczyłam się od innych, to po sobie widzę jakie głupoty walę. Ale o to chodzi, uczymy się całe życie. Ja się uczę ufać mojemu psu, a on mnie. Mojemu psu uczonemu metodami dominacyjnymi, siłowymi, trudno jest to odkręcić, bo dla niego długo było to problemem, żeby pojąć, że nagradzam jego próby.. Ale też, ja często się irytuję, że nie wychodzi, a on to przeżywa bardzo! No i wtedy już wiem, że nie ma co, jak pies pracuje poniżej swojej normy to po prostu przerywam trening, daję Igorowi luz i oddech i przestrzeń. I widzę, że to, co jest między nami powoli powoli ewoluuje. I tak będzie między Wami, tylko Ewa nie wymagaj od niego, żeby był drugim Cherisiem, bo to NIE JEST drugi Cheriś, tak jak Igor nie jest grzecznym Roverkiem... ani moja kochaną grzeczna usłuchaną Ajką.... Ja też miałam do niego o to żal, to był MÓJ problem...

Jeśli z góry zakładasz, że nie będziecie mieć dobrego kontaktu, to ŻADNA ilość szkoleń Wam nie pomoże, bo będziecie SKAZANI na porażkę. Trzeba to w sobie przepracować i cały czas walczyć z tym czarnowidztwem... To tak, jak powiedziała nam Asia Hewelt, uczymy nasze psy i przygotowujemy je nie do "zerówki", nie do "jedynki", nie do tego, żeby je ogarnąć... Przygotowujemy je na Mistrzostwa Świata Obedience!! Mnie to dało do myślenia Very Happy Trzeba mieć wiarę, trzeba mieć motywację, teraz gdzie juz jest taka masa psich sportów dostępnych - jak lajtowe rally czy nie wiem, nawet obi, można mieć jakis cel - i do tego celu szkoleniowo dążyć - widzisz, co z tego, że Igor się w rozproszeniach rozprasza?? Moim celem jest na czerwcowych zawodach obi w Rzeszowie (chyba) zaliczyć równaj Razz A nawet jak dostaniemy DIS bo poleci do psów na zostawaniu to co?? Zawsze to jakies doświadczenie dla nas obu!! A w międzyczasie mam nad czym pracować - i jak ja się cieszę z tego, że załapał w końcu równaj w biegu!! A jakie to było proste - dopiero jak oglądnęłam filmik z Asi występu z Kalisza to zobaczyłam w czym tkwi "kruczek"... Boże jaka ja byłam durna, że na to sama nie wpadłam!!! A to takie proste!!! Widzisz pisze o nas, ale to myślę, że tak działa, trzeba mieć cele, by miec motywację do pracy, kiedy jest ciężko, kiedy pod górkę, kiedy pies nie łapie, kiedy nie możemy siebie ogarnąć, kiedy się wkurzamy na samych siebie, na psa, kiedy mamy nieporozumienia między sobą, kiedy nie umiemy mu przekazać, czego od niego chcemy... ...

Ewciu, nie chciałabym, żebyś brała to do siebie, bo ja całe góóóóó... wiem w tym całym szkoleniu, ale tak sobie myślę, że może, być może to jest u Was... Że zakładasz problem tam, gdzie być może go nie ma... Być może jest gdzies indziej... może musisz przeanalizować Waszą relację - ok, Goldi może byc psem Marka, ale z Tobą też może mieć wspaniałą, cudowną więź!! Ja na Twoim miejscu pracowałabym z nim ile się da, ale bardzo bardzo nagradzając, może zmieniłabym rodzaj nagrodek, ja długo szukałam takich, które nie będą Igorowi szkodziły a będą dla niego super mega fajoskie, i będzie za nie super pracował... Ja widziałam MEGA różnicę, po tym, jak zaczęłam go nagradzać smakiem+głosem. I to nie jakieś tiutiu cichutkie - całe życie tak go chwaliłam, i było do dupy, ale właśnie takie jak Ania Żarska, takie wręcz oszołomskie!! Ile mnie to kosztowało, nie wyobrażasz sobie!!! Bo to jest w naszej głowie, to że sie blokujemy, że mamy obiekcje przed tym, żeby psa chwalić tak jak niespełna rozumu oszołom. Tak!! Brawo!! Super!! Ludzie na mnie patrzą jak na szajbę I CO Z TEGO??? To mój pies, mój wybór, MOJA relacja z czworonogiem I MOJE zajebiste efekty też Razz


I przede wszystkim. Ania od Mokrej ma niesamowitą wiedzę. Jak ona mówi, że trzeba stać na uszach, to widocznie trzeba. Przerobiła taka ilość psów, że wie co mówi. Jak mówi, że trzeba więcej chwalić, to trzeba. Jak mówi, że dobrze, to jest dobrze. Jak mówi, że źle to jest źle. Nawet nie wiesz, jak bardzo ja Wam zazdraszczam tego, że mieszkacie w Wawie.


No. Chyba to te prochy na grypę mnie tak zakręciły że się tak rozpisałam. I jeszcze raz Ewa, ja w Was wierzę, ba, jestem PEWNA, że przy odpowiedniej ilości czasu i pracy, będziecie mogli uzyskać wspaniałe rezultaty z Goldisiem Ja w Was wierzę, i uważam, że macie potencjał, trzeba tylko pracować, pracować, pracować!!! Zobaczysz, dacie radę!!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ela




Dołączył: 14 Cze 2011
Posty: 2342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: podwarszawska wieś Mysiadło
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 23:14, 13 Sty 2013
PRZENIESIONY
Wto 14:37, 15 Sty 2013    Temat postu:

Nie chcę się mądrzyć, ale jak ja pracowałam z Edzią, kiedy miała 7-9 m-cy zarowno Ty Marta , jak i Ewa, mówiłyście, że Wasze psy tego nie potrzebują. Igor , bo jest jeszcze za mało dojrzały, bo pudle dojrzewają później. Ewa natomiast mówiła, że wie jak sie szkoli, i skoro Marek nic z Goldim nie robi , to ona bedzie,wie jak.

Ja nic nie mówiłam, bo uznałam ,że jesteście mądrzejsze, bardziej doświadczone w pudlach itd.

Teraz Wy szkolicie, ale wiele nawyków musicie odkręcać, a ja robię mało co ( bo jestem leniwa) a Edka jest manewrowalna i sterowalna w 97 %. Pewnie to jest suczka jest mi pewnie łatwiej.
Moje zdanie jest takie: psa szkoli się od początku, dostosowując wszystko do jego możliwości, w zależności od tego, co chce się od psa uzyskać. Im wcześniej się zacznie, tym łatwiej i krócej wszystko trwa. Widziałam 2,5 misięczne szczeniaki skupione na przewodniku tak, jak Edka w wieku 5 m-cy ( bo póżniej zaczęłyśmy ). Każde szkolenie dla psa może być zabawą. Oczywiście potrzebny mądry trener i tyle. Sporty to juz inna sprawa. dzięki usportowieniu psa wiele złych nawyków można odkręcić. Ale po co odkręcać, można wcześniej szkolić pozytywnymi metodami.

Piszę to po to, żeby uświadomić każdemu, kto będzie czytał te wpisy, że psa najłatwiej szkolić do 1,5-2 lat , a potem mamy już tylko przyjemność, przez całe życie psa. To nie jest moja mądrość, wyczytałam to w mądrych książkach.
Ewa , Goldiś jest świetnym psem, ogarnie wszystko, pod warunkiem, że nie będziesz mu w tym przeszkadzać. To Ty musisz wiele rzeczy opanować, żeby ułatwić mu pracę. Ja wciąż popełniam wiele błędów, to ja szkolę się permanentnie, a nie Edka. Robię z nią prawie nic, a ona patrzy we mnie jak w obrazek, ale musi mieć motywację, Nikt nie pracuje za darmo. I to jest klucz do sukcesu, klucz do psa. Właściwe zmotywowanie do pracy. Nie doceniamy chyba naszych psiaków, one potrafią być bardziej interesowne, niż możemy to sobie wyobrazić. I trzeba to wykorzystać.

Pewnie po tej wypowiedzi, mam o dwie koleżanki mniej, ale trudno.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
dog_master




Dołączył: 13 Sty 2012
Posty: 1003
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gdańsk
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 0:42, 14 Sty 2013
PRZENIESIONY
Wto 14:37, 15 Sty 2013    Temat postu:

Zgadzam się z Elą, że najłatwiej jest na świeżym psie, czyli młodym Wink Ale są różne podejścia, niektórzy wolą poczekać, aż pies się rozwinie. Co kto lubi, ja osobiście uważam, że nie można ze szczeniakiem przesadzać (szczególnie jak widzę różnice pudel a np. border collie.... przepaść moje drogie, przepaść na korzyść bc...), ale jednocześnie można dłubać podstawy od młodości. A nawet podstawy podstaw Wink

A miłość moim zdaniem nie ma tu nic do rzeczy. Potrzebna jest motywacja. Pewnie, można i na miłość, jak to Kubuś momentami robił. Tylko jak tu psa bardziej zmotywować...? Sklonować się? Wink I tu znów, co kto lubi, ja akurat uwielbiam psy z silnym popędem łupu i bardzo się cieszę, że takiego mam Smile Niektórzy wolą spokojniejsze i bardziej opanowane wersje. Dla mnie dynamit to jest to Wink

Wydaje mi się, że właśnie pracując z psem daje się mu lepsze zrozumienie człowieka, pewność i zabawę, co przełoży się na wzmocnienie więzi. Jakoś dziwnym trafem oba moje pudle były "moje". Mimo, że podział obowiązków był taki sam, to u mnie było szkolenie/zabawa Wink Oczywiście nie można przeginać, bo to co widzę niektórzy (na szczęście nie pudlarze) robią, to... Pies to maszyna, robot... Niee.

U nas to działa. Tymek był na początku bardzo interesownym psem, a teraz coraz lepiej się rozumiemy i jest już naprawdę świetnie. Robiąc wszystko od podstaw, ale powoli.

Aaa, i moim zdaniem takie dyskusje są potrzebne Smile
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bura4
Moderator
Moderator



Dołączył: 24 Mar 2010
Posty: 3157
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gallifrey
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 12:51, 14 Sty 2013
PRZENIESIONY
Wto 14:38, 15 Sty 2013    Temat postu:

No tak, to ja powiem coś od siebie, odnośnie tego szkolenia. Ela, nie masz racji. Ja szkoliłam Igora na tyle na ile mogłam. Rzeszów to zadupie. Nie mam tu szkoleniowców więc proszę nie porównuj swoich możliwości szkoleniowych do moich. To raz. Dwa, nie miałam i nie mam kasy i czasu na to, żeby zapisywać się na 3 szkolenia na raz. No teraz mam czas, bo pracuje na pół etatu, nie siedzę w szkole od rana do wieczora, za to już zupełnie nie mam $$. Poza tym Igora kupiłam nie po to, żeby go szkolić, żadnego swojego psa w życiu nie szkoliłam, i były dobrze wychowane i grzeczne. Nie było takiej potrzeby. Wolałam ta kase którą uciułałam, przeznaczyć na wystawy - bo to było kiedyś coś, co było moim życiem. Haha, dawno temu.


W zasadzie dopiero od tego roku pojawił się u nas szkoleniowiec, który coś tam potrafi, metodami pozytywnymi. I który coś tam wie o psiej psychice. Pozostali to tacy, co każą psu na psie przedszkole kupować dławik, bo tylko tak należy z psem pracować. Psie przedszkole to tutaj nie jak u Anki od Mokrej uspołecznianie psa tylko nieco bardziej lajtowe PT1. I to jest norma. I na takim szkoleniu byłam. Pozostałe szkolenia polegają na chodzeniu w kółko i szarpaniu się z psami. Nie widziałam w tym sensu. Ela sama wiesz, że żeby w końcu coś z Igorem zrobić, musiałam pojechać do Warszawy do Anki. Bo tutaj każdy ma jednakowe podejście. No, może nie jedno, był jeden taki, co kazał mi psa wykastrować to wszystko przejdzie Razz Po moim trupie.


Plus, nie porównujmy Igora do Edzi, bo raz, to samiec a ona suka, a dwa - to różne temperamenty. To, co dla mnie jest problemem, dla stu innych nie było by nim zupełnie. Więc to całe odkręcanie, to nie jest walka z agresją psa czy coś... Tylko, że ja chciałabym mieć psa idealnego

Edzia jest sterowalna bo ma taki a nie inny temperament plus, ja uważam, że jest przepracowana, z resztą po tym co widziałam na warsztatach jak się blokowała i ile musiałaś ją zachęcać to potwierdza. Plus to, że mieszka się z prowadzącymi, też ma swoje plusy :)Te wieczorne dyskusje, dają zupełnie inny obraż tego, co się dzieje na semi. No i jeszcze może to, że używałaś na niej obroży elektrycznej. To uważam, też daje efekt tego, że pies jest zabaweczka i nie kombinuje. A mój to dynamit, i to jaki.

Ja myślę, że gdybym miała takie możliwości jak warszawiacy, i wiedzę dotycząca tego, z kim warto szkolić, to być może zaczęłabym pracę z Igorem wcześniej. Choć tak, jak mówiła mi Anka, Igor już na wstępie był bardzo dobrze wychowanym psem. Trzeba tylko pokazać mu jak się ogarnąć i zapanować nad sobą. I to, uważam, jesteśmy w stanie teraz uzyskać. A jeśli nawet trzeba w to teraz włożyć więcej pracy, to dla mnie właśnie teraz jest na to odpowiedni czas, bo mi się TERAZ chce go szkolić. Dawniej była by to niemiła konieczność robienia z psem jakiś dziwnych sztuczek. Razz


A, i jeszcze jedno. Psa szkoli się przez całe życie. A nie tylko przez te pierwsze 2 lata. Oczywiście przerwy są wskazane, ale pies jak człowiek, zapomina Razz


Ostatnio zmieniony przez bura4 dnia Pon 13:00, 14 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ela




Dołączył: 14 Cze 2011
Posty: 2342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: podwarszawska wieś Mysiadło
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:47, 14 Sty 2013
PRZENIESIONY
Wto 14:38, 15 Sty 2013    Temat postu:

bura4 napisał:
Poza tym Igora kupiłam nie po to, żeby go szkolić, żadnego swojego psa w życiu nie szkoliłam, i były dobrze wychowane i grzeczne. Nie było takiej potrzeby.

To, co dla mnie jest problemem, dla stu innych nie było by nim zupełnie. Więc to całe odkręcanie, to nie jest walka z agresją psa czy coś... Tylko, że ja chciałabym mieć psa idealnego

A jeśli nawet trzeba w to teraz włożyć więcej pracy, to dla mnie właśnie teraz jest na to odpowiedni czas, bo mi się TERAZ chce go szkolić. Dawniej była by to niemiła konieczność robienia z psem jakiś dziwnych sztuczek. Razz


Marta, to , że Rzeszów jest zadupiem powtarzasz, za każdym razem, z czym ja zgodzić się nie chcę. Czy to nie w Rzeszowie mają być zawody OBI, czy coś mi się wydaje? Zresztą odbywają się chyba cyklicznie, bywałaś wcześniej jako widz na takich zawodach? Chyba to najlepszy sposób do złapania kontaktów szkoleniowych, a jak już wiesz obi można w zasadzie robić na odległość, albo samemu, zajęcia zorganizowane nie są do tego niezbędne. I to zależy wyłącznie od właściciela, czy chce, czy widzi sens, czy mu się to podoba. I nie wszystkie psy świetnie wyszkolone wyszły spod ręki Asi, czyli, że są tez inni z pewnością świetni trenerzy.

Nie chodzi mi o polemikę, znam doskonale wartość Edzi, sądzę, że znam też wartość Igora i zawsze miałam o nim jak najlepsze zdanie.
Chodzi mi o coś innego, żeby uświadomić wszystkim, że nie można zakładać, że pies nie będzie wymagał szkoleń takich, czy innych, bo inne moje psy tego nie wymagały. Że lepiej zawczasu wdrożyć psa do odpowiedniej dla wieku pracy, a potem zastanowić się, czy potrzebujemy czegoś więcej, czy tyle nam wystarczy. Podstawowe posłuszeństwo i skupienie na właścicielu to moim zdaniem niezbędna podstawa, która sprawi, że nie ganiamy za psem na spacerze, tylko to pies pilnuje nas, bez względu czy jesteśmy na swoim, czy obcym terenie. To takie niezbędne minimum i punkt wyjścia do ew. dalszej pracy.
Ty dużą pracą własną na tym etapie osiągasz efekty, ale nie każdy jest tak zdeterminowany i tak świadomy. Myślę, że wiele osób poddałoby się.
Twierdzę, że zaczynając wcześniej szkolenie unikamy ewentualnych kłopotów w przyszłości. Chodzi o uświadamianie właścicieli psów , tak jak mówimy o konieczności wykonywania badań, mówmy o konieczności szkolenia naszych psów.
Wszystkie psy, które znam, a których właściciele twierdzili, że nie maja kasy, czasu lub potrzeby, teraz szkolą się, bo pojawiły się jakieś mniejsze, czy większe problemy, a wcale nie przybyło czasu, czy kasy. Jeśli się chce, widzi się sens, to wszystko można zorganizować.
Nie skupiajmy się na tym ,żeby się licytować, kto ma lepsze dojście do szkoleń, który pies się blokuje, który jest przepracowany, za którym trzeba ganiać, bo sam ma ważniejsze sprawy, niż pilnowanie się swojego Pana. Którego psa w ogóle nie można luzem puścić, bo nie zwraca uwagi na przywołanie, albo reaguje tylko wtedy, gdy mu się zechce.

Pies dobrze wychowany umie chodzić na luźnej smyczy, reaguje na przywołanie, daje odwołać się od innych psów, a jak widzi, że właściciel odchodzi , to podąża za nim. Nie szarpie się , tylko grzecznie wita z innym psem oczywiście na luźnej smyczy. To elementarne podstawy, które 1,5 roczny pies powinien mieć "na blachę" wykute. Ale właściciel musi mieć tego świadomość.
Namawiam, do większej pokory, do zastanowienia się nad tym, czy skoro pies 10 miesięczny jest "grzeczny", to czy tak mu już zostanie? Zwykle nie, bo wszystko utrwalać trzeba, wymagać stale trzeba od psa i od siebie. I wcale nie trzeba ćwiczyć OBI, żeby mieć dobrze ułożonego , skupionego na właścicielu psa.
Sport z psem po prostu jest fajny, ale nie musi kręcić każdego.

Może napisz Marta w czym Igor zaczął odbiegać od Twojego ideału psa, że zdecydowałaś się jednak poszukać innych możliwości szkoleniowych, żeby tym, których psy są teraz młodsze, dać do myślenia, bo często właściciele traktują szkolenia psa jako stratę czasu i kasy po prostu.
Może jednak warto propagować hasło: czym skorupka za młodu nasiąknie....

A jeśli działania takie spowodują przy okazji, że przybędzie psów z zacięciem sportowym, będzie super?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cheritka




Dołączył: 20 Mar 2010
Posty: 10301
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 16:55, 14 Sty 2013
PRZENIESIONY
Wto 14:38, 15 Sty 2013    Temat postu:

Cytat:
No. Chyba to te prochy na grypę mnie tak zakręciły że się tak rozpisałam. I jeszcze raz Ewa, ja w Was wierzę, ba, jestem PEWNA, że przy odpowiedniej ilości czasu i pracy, będziecie mogli uzyskać wspaniałe rezultaty z Goldisiem Ja w Was wierzę, i uważam, że macie potencjał, trzeba tylko pracować, pracować, pracować!!! Zobaczysz, dacie radę!!!


Marta masz rację, będę pracować z psem i od wiosny będziemy cwiczyć na dworzu, bo teraz za zimno .
Są psy z którymi trzeba ćwiczyć i do takich nalezy Goldi i psy które rozumieją się z właścicielem bez słów i bez specjalnych ćwiczeń.
Jak szłam na ten kurs to twierdziłam, że ja to wszystko już kiedyś widziałam i czytałam. i to prawda ale.....
teraz muszę to zrobić czego wcześniej mi się nie chcialo i to dla mnie duży + i doping, bo jak podkreśla Marta kiedyś nie widziałam takiej potrzeby a teraz ja mam .
Dzięki dziewczyny Goldiś kiedyś będzie we mnie tak wpatrzony jak Igor w Martę !!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bura4
Moderator
Moderator



Dołączył: 24 Mar 2010
Posty: 3157
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gallifrey
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:58, 14 Sty 2013
PRZENIESIONY
Wto 14:39, 15 Sty 2013    Temat postu:

Ela, widzę, że nie rozumiesz o co mi chodzi. Tak, w Rzeszowie są organizowane zawody obi. Tak, są w Rzeszowie ludzie, którzy obi trenują. Psy szkolą za pomocą kolców, łańcuszków. Widziałam kilku szkoleniowców w akcji, i zapewniam Cię nawet dziś nie szukałabym u nich porady. Wiesz jak kolczatka niszczy włos???? Razz Co ciekawe, ludzie którzy mają większe sukcesy i pojęcie o szkoleniu pozytywnym, jak np. Kamila, jeżdżą do Warszawy i Krakowa na szkolenia. Jeszcze raz powtórzę, ze szkoleniowców, z którymi ja miałam przyjemność nikt nie umiał konstruktywnie podejść do tematu. Zawsze szkolenie miało na celu nauczenie konkretnych umiejętności a nie stworzenie więzi z psem. Na zawodach obi nie byłam w życiu, bo i po cóż? Pudli tam nie było. A dla mnie szkolenia to była ostatnia rzecz którą się interesowałam.

W zasadzie długo wierzyłam w to, co mówiły mi bardziej doświadczone osoby w pudlowym temacie, że młody jest jaki jest, bo młody, bo jak dojrzeje to sie ogarnie, to jaja mu uszami nie będą wychodzić. No i niestety, okazuje się, że te same osoby teraz stwierdzają (czego się dowiaduję od osób trzecich), że całym tym szkoleniem zrobiłam Igorowi krzywdę i zabiłam to co w nim najpiękniejsze, jego "pazur". Na wystawach też wszyscy zawsze mi wytykali, że za dużo bym od Igora chciała, że on taki ma temperament itd. Hm, ci sami mówili o mojej kwadratowej kuli, że ładna :/ W ogóle myślę sobie, że większość psów wystawowych to chyba oprócz szkolenia typowo wystawowego to raczej nie jest szkolona... Mają tylko ładnie nosić głowę i ogon i stać jak posążek...

A co do Asi. Tak, zapewne jest w świecie wielu fantastycznych trenerów. Ale widzisz, tu w grę wchodzi czynnik ludzki. Dla mnie to właśnie ona była swego rodzaju 'natchnieniem' do pracy z gizdą. Myślę, że Anka specjalnie mnie namawiała na to semi, bo wiedziała, że tak będzie. Uważam, że Asia ma niezwykłą charyzmę, zdolność wzięcia człowieka pod włos i zmotywowania, bo pewnie ja sama nie miałabym aż takiej motywacji.

Nie przeczę, że teraz, z tej perspektywy, pewnie gdybym miała możliwości i kontakty, które mam dzisiaj, to zaczęłabym go ogarniać wcześniej. Bo przecież nie jest tak, że NIC z psem nie pobiłam. Uważam, że wychowałam go dobrze. Nie miałam z nim takich dużych problemów do czasu aż zaczął testosteron mu uszami wychodzić. Ale jak mówi powiedzenie, człowiek jakby wiedział że się przewróci, to by sobie usiadł. I nie uważam, że każdemu psu jest potrzebne szkolenie. Nie takie, jakie są w większości "szkół" z chodzeniem na dławikach w kółeczku. Potrzeba jest mądrych trenerów którzy dadzą człowiekowi podstawy i nauczą, jak pracować z psem. Dla mnie na przykład wielką różnicę zrobiła głupotka - schowanie psu zabawek i wydawanie niektórych tylko za pracę. No tego, to nikt mi wcześniej nie uświadamiał. I dało to sto razy więcej niż zamykanie psa w klacie, które nie powiem, też czasem uskuteczniam, szczególnie jak wracam z treningu, a on chce jeszcze.


A co do tego, z czym był u Igora problem... Z kryciem innych psów głównie! I nakręcaniem się niemożebnym na te psy właśnie, zwiewaniem do psów. Ze skupianiem uwagi przy psach... Ale czemu się tu dziwić, skoro Igor ma niedostatek towarzystwa... Ja nawet miałam nadzieje na te spacery integracyjne, ale niestety, okazały się one klapą, pies uczy się tam tylko złych rzeczy, więc nie wiem po co. Mam nadzieję, że teraz, jak zacznie się coś dziać w temacie stowarzyszenia będzie większa możliwość znalezienia towarzystwa do spacerów poligonowych. Oprócz tego Igor był na prawdę fajnym psem. Tylko w stresie, na wystawach, pokazywał pazurki i startował do konkurencji z kryciem. Bo agresywnie, to nie Razz

Z tymi problemami Igor był na szkoleniu w jednej z "lepszych" szkółek w Rzeszowie, bo te problemy były od zarania. Trener stwierdzał, że mam do psa zbyt miękką rękę, że za dużo się z nim bawię (szczeniak 6 miesięcy), ale chociaż nie kazywał nosić łańcuszka. Nie widział problemu w tym, że (szkolenia odbywają się na nieogrodzonym terenie, bo żadna tutejsza szkółka nie ma ogrodzonego terenu), że psy całą watachą poleciały cwałem w stronę ruchliwej drogi na Warszawę... Nie widział problemu (albo nie wiedział co z nim zrobić), że Igor kryje psiaki po sterylizacji. Nie nauczył nas jak nagradzać psa, nauka odbywała się na zasadzie szarpania się ze psem. No idealne psie przedszkole. Jedyne z czego byłam tam zadowolona, do czasu tego wypadu na A4, to to, że pies miał towarzystwo. Ale właśnie - byłam zadowolona, bo nie widziałam, jak może wyglądać psie przedszkole!



Cheritka napisał:
Cytat:
No. Chyba to te prochy na grypę mnie tak zakręciły że się tak rozpisałam. I jeszcze raz Ewa, ja w Was wierzę, ba, jestem PEWNA, że przy odpowiedniej ilości czasu i pracy, będziecie mogli uzyskać wspaniałe rezultaty z Goldisiem Ja w Was wierzę, i uważam, że macie potencjał, trzeba tylko pracować, pracować, pracować!!! Zobaczysz, dacie radę!!!


Marta masz rację, będę pracować z psem i od wiosny będziemy cwiczyć na dworzu, bo teraz za zimno .
Są psy z którymi trzeba ćwiczyć i do takich nalezy Goldi i psy które rozumieją się z właścicielem bez słów i bez specjalnych ćwiczeń.
Jak szłam na ten kurs to twierdziłam, że ja to wszystko już kiedyś widziałam i czytałam. i to prawda ale.....
teraz muszę to zrobić czego wcześniej mi się nie chcialo i to dla mnie duży + i doping, bo jak podkreśla Marta kiedyś nie widziałam takiej potrzeby a teraz ja mam .
Dzięki dziewczyny Goldiś kiedyś będzie we mnie tak wpatrzony jak Igor w Martę !!!



Ewcia, ale dlaczego dopiero od wiosny?? Do wiosny to Wy możecie już być miodzio lodzio, przy inteligencji pudla, na wiosnę to Wy możecie już w kwietniu iść na zawody Rally W kwietniu będą, w Zielonce, fajnie by było Was spotkać Very Happy I tak wszystkiego zaczyna się uczyć w minimalnych rozproszeniach czyli w domu?? No, Ewcia, daj się namówić???
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ela




Dołączył: 14 Cze 2011
Posty: 2342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: podwarszawska wieś Mysiadło
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 18:00, 14 Sty 2013
PRZENIESIONY
Wto 14:39, 15 Sty 2013    Temat postu:

[quote="Cheritka"]
Cytat:

Dzięki dziewczyny Goldiś kiedyś będzie we mnie tak wpatrzony jak Igor w Martę !!!


Takie mocne postanowienie, to już ogromny sukces. Na pewno osiągniesz swój cel!!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Izabela124
Moderator
Moderator



Dołączył: 16 Kwi 2010
Posty: 2011
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Suwałki
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:22, 14 Sty 2013
PRZENIESIONY
Wto 14:39, 15 Sty 2013    Temat postu:

bura4 możesz mi opisać swoją pracę z Igorem nad problemem zauważania na spacerach psów zamiast przewodnika oraz próby krycia? Kiss jest teraz w taki wieku, że też mam z tym problem... Może być na pw
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Equus




Dołączył: 16 Gru 2010
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:02, 14 Sty 2013
PRZENIESIONY
Wto 14:39, 15 Sty 2013    Temat postu:

Wow, ale się dyskusja rozwinęła Wink
To ja dołożę swoje trzy grosze Wink Moim zdaniem szkolenie stricte sportowe często ma niezbyt dużo wspólnego ze szkoleniem użytkowym Nie raz widziałam jak psy, które na torze chodzą jak w zegarku są totalnie nieogarnięte na spacerach, co więcej są np. mocno agresywne do innych psów i trzeba się trzymać od nich z daleka. Nie zapomnę jak mój mąż był w szoku jak kiedyś oglądaliśmy szkolenie OBI, gdzie psy po prostu wpatrzone w panią wykonywały polecenia na placu prawie zanim jeszcze komendę usłyszały, a potem spotkaliśmy tą panią jak frunęła za swoimi trzema borderami ze schodów bo się psy speszyły na spacerek (przyznam, że to było zabawne ). Dowiedziałam się wtedy też, że niektórzy nie używają komend z obi poza placem czyli poza kontekstem więc na zwykłym spacerze równaj nie robią. Poza tym sportowe równaj na przykład jest moim zdaniem kompletnie nieużytkowe - pies zamiast iść przy nodze i patrzeć gdzie idzie wgapia się w zęby (tak tak często to są zęby a nie oczy wcale - po to się wydaje nagrody z ust!) i wpada na przeszkody A wiele osób, które trenują obi (zresztą agi też) nie uznają w ogóle spuszczania psów żeby się pobawiły z innymi - jest to absolutnie zakazane bo pies ma się skupiać i bawić tyko z przewodnikiem).
Co nie znaczy że mi się obi nie podoba - wręcz przeciwnie ale pies mistrz świata w obi nie musi koniecznie być wybitnie "usłuchany" w życiu codziennym jedno nie równa się drugiemu Razz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ela




Dołączył: 14 Cze 2011
Posty: 2342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: podwarszawska wieś Mysiadło
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:24, 14 Sty 2013
PRZENIESIONY
Wto 14:39, 15 Sty 2013    Temat postu:

Marta, fajnie wszystko opisałaś, Myślę, że takie informacje mogą wielu osobom ułatwić życie z psem, na pewno lepiej późno niż wcale. Zawsze powtarzałam ( również za Twoimi plecami), że Igor to świetny i mądry pies, miałam tez zdanie, że jego popędy trzeba ukierunkować na pracę. Szkolenia siłowe to wielka głupota i nie dziwię się że takich szkoleń unikałaś.
To co napisałaś Ewie "dlaczego dopiero od wiosny" to swłowa, które można powtórzyć wielu osobom, nie tylko pudlarzom. Przez to że ludzie czekają , nie wiadomo na co, zamiast szkolić od szczeniaka sprawia, że wielu psom przypina się łatki agresywnych, nie do ułożenia i lądują one często poza rodziną. dlatego tak uparcie namawiam Cię, żebyś opowiadała, nad czym dzięki szkoleniom łatwiej jest zapanować.Ty jesteś do tego uprawniona, masz narowistego, ale przekochanego chłopczyka, pisz jak sie zmienia, oprócz tego, że pokazujesz świetne filmiki z Waszej pracy, opisuj spacery, niech ludzie wiedzą, że szkolenie w każdym czasie- właściwe szkolenie daje efekty. Ja jestem w innej sytuacji, z sunią zawsze jest łatwiej, ale mam też inne doświadczenia i wiem do czego może prowadzić nieszkolenie psa. Nie każdy potrafi sobie posłuszeństwo sam zrobić, dla wielu psów bywa czasem za późno.

Co do Asi, jest fantastyczna, ale żeby ktoś nie pomyślał, że jedyna. Jest wielu świetnych trenerów. Myślę, że większość sportowych szkółek skupia dobrych trenerów, kilku znam. Mówię o szkołach warszawskich. Więc nie traćmy czasu na polemiki, tylko zachęcajmy do szkoleń. Jeśli ktoś ma psa młodego tym lepiej, jeśli starszego - nigdy nie jest za późno.

Ja zachęcam do nauki od szczeniaczkowa. Oczywiście wszystko stosownie do wieku.
Nasz program szkoleń był taki: 4-7 miesiąc podstawowe posłuszeństwo szczeniakowe, potem wesoła łapka na hali 2 m-ce , bo zima była- po prostu psie towarzystwo było potrzebne, trudno to właściwie nazwać szkoleniem, raczej zabawa. Choć tam właśnie Edzia nauczyła się tzw.rezystencji czyli bezwzględnego trwania w jednym miejscu ( zostań). Mnie jednak zależało na towarzystwie dla niej i fajna grupa szczeniaków starszych nam się trafiła.
Tam właśnie w Janczewicach zetknęłam się z agilitowym klubem, do któego przystapiłayśmy. Do wiosny podstawy na hali, potem na placu ta przygoda trwa do dzisiaj, juz prawie rok. W miedzy czasie szkolenie agilitowe wiosną i na jesieni 2012 u Tomka Jakubowskiego-super zabawa.
Ponieważ Edzia nie bardzo ma z kim biegać koło domu, to wszystkie zajęcia, a były nawet 4Xw tyg służyły wybieganiu po trosze i po trosze nauce. Na OBI nie miałąm ochoty, ale trafiłam na zawody i tak jak Ewcia pomyślałam, że jesli pies tak patrzy w przewodnika, to dopiero musi być szczęście. I trafiłam do Anek, i od razu do Asi. Semi to było moje pierwsze zetknięcie z porządnym OBI. Teraz Edzia chodzi i patrzy i nie wiem, czy mi to wystarcza, chyba nie bo apetyt rośnie w miarę jedzenia. Wiem, że za mało ćwiczymy, a jeszcze inne rzeczy utrwalać powinnam. Wystarczyłoby 10 min.dziennie. ja staram się chociaż 3-4x w tyg po 10 min. Ale ćwiczymy na spacerach przywołanie, zwłaszcza w lesie.
Tak to u nas wygladało i nie było z pewnością niczego za dużo. piszesz o zawieszaniu Edzi na semi, A nie widziałaś jak ja sie zawieszałam. Masz odpowiedź ona odbija mój nastrój. ja ja nie jestem czegoś pewna, to i jej sie udziela. A dla mnie na semi było zetknięcie z kosmosem.

Właściwie to nowy wątek by się przydał na temat szkolenia, ale pod kątem: "lepiej póżno niż wcale...", a może jednak lepiej "czym skorupka za młodu..."
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Efman




Dołączył: 22 Mar 2010
Posty: 4052
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 8:27, 15 Sty 2013
PRZENIESIONY
Wto 14:40, 15 Sty 2013    Temat postu:

Izabela124 napisał:
bura4 możesz mi opisać swoją pracę z Igorem nad problemem zauważania na spacerach psów zamiast przewodnika oraz próby krycia? Kiss jest teraz w taki wieku, że też mam z tym problem... Może być na pw

Też chętnie poczytam,to nie tylko Twój problem,
Podejrzewam,że większości wlaścicieli psow(samcow),ktore poczuły chęć prokreacji.
W przypadku Manuela,byly proby klikania,skupianie sie na mojej osobie na smaka.Jednak natura i przechodząca suka zawsze okazuje sie bardziej atrakcyjna odmnie i moich sztuczek.
Pozostaje jedyna metoda:w momencie gdy pierwsza zauważam przechodząca sukę ,przywołuje psa zasmyczam go,polecam usiąśc i jesli wytrzymuje w siadzie,nagradzam i zwalniam ze smyczy.
Zdarza sie nieraz,że już jej nie dogania
chyba ,ze suka cieczkowa,to zmieniamy trasę spacerowa z uwięzionym Manuelem,a wlasciwie,to dalszy spacer nie ma sensu,bo pies sie miota jak przyslowiowa żaba na nici

Ela
Cytat:
Właściwie to nowy wątek by się przydał na temat szkolenia, ale pod kątem: "lepiej póżno niż wcale...", a może jednak lepiej "czym skorupka za młodu..."

Jestem za...
Optuje za pierwszym tytulem "lepiej.........
Jestem przekonana,ze Starego psa,też można nauczyć nowych sztuczek

Equus
Cytat:
Nie raz widziałam jak psy, które na torze chodzą jak w zegarku są totalnie nieogarnięte na spacerach, co więcej są np. mocno agresywne do innych psów i trzeba się trzymać od nich z daleka.


Tez zwrocilam na to uwagę:na zawodach super,po występie od razu do klaty,a na spacerze" hulaj dusza piekla nima".

Cheritka
Cytat:
To nawet nie chodzi o pracę, tylko o miłość. Na mnie patrzył tak Cher i Mundi, ale Goldi jest inny

Chyba wiem co Cheritka miala na mysli.
Ja tez mam takie uczucie porównując moje obecne pudle z nie żyjacym Gero.
Tez mam wrazenie,ze Gero mnie kochal..wiem antropomorfizm-a jednak coś jest na rzeczy.
Wpatrzony był we mnie dniami i nocami,a kazde moje przelotne spojrzenie,odzwajemniał zawziętym kręceniem krótkiego ogonka.
Nie przyszło by mi w tamtych czasach do glowy,zeby z wypchanymi smakami kieszeniemi chadzac z psem na spacer.
Uważalam,ze to,że zapewniam psu opieke,uczę go sztuczek pielęgnuje go,
jest juz nagrodą sama w sobie.
A to ze za mna wiernie i w kazdej sytuacj podązął wynikalo z oddania i przywiazania,a nie z nadzieji otrzymania smaka.
W tamtych czasach pomyslalabym,ze psa przekupuję,a teraz sie mowi,ze nikt nie pracuje za "friko"
Faktem rowniez jest,że te parenaście lat temu pies byl dodatkiem do rodziny,teraz stal sie aż czlonkiem,i moze wlasnie "tu jest pies pogrzebany"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ela




Dołączył: 14 Cze 2011
Posty: 2342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: podwarszawska wieś Mysiadło
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:47, 15 Sty 2013
PRZENIESIONY
Wto 14:40, 15 Sty 2013    Temat postu:

Dużo jest racji w tym co piszesz Efmanko, za bardzo uczłowieczamy nasze psy, traktujemy jak dzieci, a może nawet lepiej. Pies nie wiadomo kiedy dochodzi do wniosku, że może sobie pozwolić na dużo, bo jest najważniejszy, a dalej to już prosta droga do różnych niepożądanych zachowań. Dlatego uważam, że zajmować psa trzeba cały czas, od małego w sensie dawać mu różne zadania, żeby powstała taka więź, że pies wie, że jest całkowicie zależny od przewodnika. Tu myślę o przechodzeniu wszystkich psich spraw przez przewodnika- zabawki, żarcie, wąchanie, bieganie, zabawa z psami. itp. Pójdziesz, jak Ci pozwolę! Pies ma mieć świadomość, że bez swego Pana nie przeżyje, że dzięki Panu ma co jeść, ma się z kim i czym bawić. Oczywiście szalejące hormony , to dodatkowe wyzwanie, ale trzeba w porę zacząć rozładowywać gromadzącą się w samcu energię, żeby nie doprowadzić do frustracji psa, bo może to skutkować zachowaniami nawet agresywnymi. Można i o tym przeczytać w niejednej książce, ale w życie wdrożyć samemu jest to trudno- stąd dobrze jest zaufać mądremu trenerowi (jeśli się takiego znajdzie).
I nie każdy musi od razu zajmować się sportem, wystarczy myślę "zrobić" psa towarzyszącego z elemantami OBI, trzeba zawsze być przed psem, być dla niego bardziej atrakcyjnym niż inne sprawy. Nauczyć się ignorować go, kiedy on czegoś chce, żeby czas, jaki mu aktywnie poświęcamy był dla psa najfajniejszy, oczekiwany. Acha, i przerywać zabawę (szkolenie)w najciekawszym dla psa momencie, żeby zawsze miał niedosyt, żeby wyczekiwał na następną sesję.
Z psami sportowymi chyba często jest tak, że nie potrafią zachować sie w normalnym zyciu, sa zaborcze, albo agresywne- przynajmniej z takimi sytuacjami sie zetknęłam. Właściciele mówią, " bo on nie lubi innych psów, jemu psy nie sa potrzebne, wystarczę ja, on jest terytorialny ( bardzo modne stwierdzenie)- takie wyjaśnienia słyszałam- moim zdaniem, to któreś ogniwko w szkoleniu było za słabe i psu się coś uroiło, ale w sporcie, w pracy jest świetny. To tez nie jest fajne, jeśli pies sportowy musi lądować w klatce po treningu, bo puszczony luzem atakuje inne psy . Dla mnie ideałem jest po prostu pies rodzinny, dzięki któremu właściciel może realizować swoje fanaberie, jeśli chce ( tak myślę o sporcie). Sport z Edką jest przede wszystkim dla mnie, w drugiej kolejności dla niej. Przede wszystkim to co robimy z psem musi być fajne- np. spacer bez szarpania. Oczywiście tez miewam z Edzią problemy, największy to obszczekiwanie ludzi w sytuacjach dziwnych np. rodzic niosący dziecko na barana - tych dwóch głów blisko siebie ona nie jest w stanie ogarnąć, i jeszcze te małe raczki przy głowie , a jak dziecko wrzeszczy, to już całkiem niedobrze, więc zawczasu muszę ją przywoływać, żeby nie obszczekiwała takich ludzi. W podobny sposób reaguje na futrzaste czapki na głowie- nie wie, co to za stworzenie.
Muszę to na serio przepracować, bo zaczyna mnie wkurzać. I nie jest dla mnie tłumaczeniem, bo we wszystkich innych sytuacjach ona jest bez zarzutu, to jest niefajne i mam zamiar to jakoś wyeliminować.

Dotychczas chwaliliśmy się różnymi osiągnięciami, a o problemach z wychowaniem i zachowaniem nie ma za wiele. Myślę, że trzeba dzielić się problemami, zwłaszcza, jeśli udaje się nad nimi zapanować na skutek szkolenia czy innych zabiegów, bo nagle okazuje się, że podobny problem mają inni, a nie znaleźli sami sposobu, żeby sobie z nim poradzić. Ktoś, kto przeczyta te wpisy być może zawczasu zacznie szukać rozwiązań, bo będzie się liczył z możliwością wystąpienia trudnego do okiełznania popędu u swego psa lub możliwością wystąpienia innych "problematycznych zachowań".
Szkolenia są podstawą, zakres to sprawa indywidualna, trzeba to uświadamiać, bo okazuje się , że wcale nie nowicjusze, a stają w punkcie zero i mają chwile zastanowienia: "co mogę/powinnam z tym zrobić, jak ogarnąć mojego psa" i zwykle najpierw trzeba ogarnąć samego siebie.
Marta fajnie, że nie należysz do grona tych, u których wszystko zawsze jest super, niezależnie od tego jak jest naprawdę, a że potrafisz szczerze dzielić się swoimi doświadczeniami


Ostatnio zmieniony przez Ela dnia Wto 10:55, 15 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
gwellines




Dołączył: 27 Maj 2012
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Normandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:50, 15 Sty 2013
PRZENIESIONY
Wto 14:40, 15 Sty 2013    Temat postu:

Wydaje mi sie ze do kazdego psa nalezy podejsc indywidualnie. Napisalas ze "pies ma byc calkowicie zalezny od przewodnika",co dla mnie nie jest do konca prawda. Sa psy pracujace,ktore MUSZA ocenic samodzielnie sytuacje. Sa psy polnocne ktore MUSZA myslec za przewodnika (wyobrazmy sobie sytuacje w ktorej zaprzeg napotyka na zakamuflowana sniegiem przepasc,pies ja wyczuje,przewodnik nie,co by sie stalo gdyby pies nie odmowil marszu do przodu?),sa w koncu psy,ktorym pozwala sie na fanaberie. Takimi psami sa moje. Nie oczekuje slepego posluszenstwa bo chce miec zywe istoty nie roboty. Wiem ze w niektorych sytuacjach schodze na drugi plan i jakos mnie to nie obraza. Kazdy ma swoj sposob na relacje z psem,nie ma uniwersalnosci.
Jesli chodzi o szkolenie poprzez zabawe uwazam ze nigdy nie jest za pozno na nowe zwroty. Inka,ktora dwa lata swego zycia spedzila "w dzikosci" jest niezwykle pojetna i zawsze chetna do zabawy. Sztuczki szybko ja nudza,woli fresbee,pilke i agility.Nie mecze jej niepotrzbnymi komendami,szanuje jej zainteresowania. Nie myslimy startowac w konkursach poslusznosci ani zamieszczac na Youtubie filmikow. Lola z kolei jest zwierzeciem socjalnym ktore kocha kontakt i zabawe z innymi psami. Sztuczki cyrkowe ma gdzies,nie chce nawet podawac lapki. Trudno. Mimo drastycznych brakow w "wyszkoleniu" moje baby wydaja sie byc szczesliwe a ludzie wala drzwiami z prosba o ulepienie ich psow w podobny sposob. Jaki sposob? Szacunek i milosc - oto sposob.

Dodam jeszcze ze Lola,podobnie jak Edka, obszczekuje wszystko co wychodzi poza ustalone normy;futrzaste czapy,dziwne plaszcze,skuter,ktory zaparkowal na jej trasie przemarszu,ludzi kucajacych czy kulejacych... Pyskata boidupka,nic wiecej:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Efman




Dołączył: 22 Mar 2010
Posty: 4052
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:16, 15 Sty 2013
PRZENIESIONY
Wto 14:40, 15 Sty 2013    Temat postu:

Okazuje sie,że mamy na forum temat wychowanie,polecam
http://www.psyipudle.fora.pl/wychowanie,79/
szczegolnie temat:"tresura smakołykami- chodzenie na smyczy"
i "Pytania o charakter"
wlaśnie przejrzalam.
Warto zwrocic uwagę,jak przez te dwa lata ewoluowali niektorzy wlaściciele(ja z resztą też)

a jeśli chodzi o dyskusję, na temat wychowania i szkolenia naszych pudli,znalazlam taka oto zlotą myśl:
Dobrze wyszkolony Człowiek może być najlepszym przyjacielem Psa. -Corey Ford
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ela




Dołączył: 14 Cze 2011
Posty: 2342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: podwarszawska wieś Mysiadło
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:59, 15 Sty 2013
PRZENIESIONY
Wto 14:41, 15 Sty 2013    Temat postu:

gwellines napisał:
Wydaje mi sie ze do kazdego psa nalezy podejsc indywidualnie. Napisalas ze "pies ma byc calkowicie zalezny od przewodnika",co dla mnie nie jest do konca prawda.


Nie mówię o sytuacjach wyjątkowych, tylko o zwykłym życiu, w którym nie do końca wychowanemu psu czasem wydaje się , że może porządzić. To jak dziecko rzucające się w sklepie na podłoge, bo mamusia zabawki nie kupiła.
Sztuka polega na tym, żeby w psiaku nie stłumić tego co jest cenne i fajne, samodzielności, ale niech spojrzy najpierw czy właściciel pozwala na niektóre zachowania. Niech pójście do psów będzie poprzedzone pytaniem, "czy mogę, czy może oczekujesz ode mnie czegoś innego", chodzi o spojrzenie na przewodnika i wszystko jest jasne- "mogę"? Nasze psy nie maja takich wyzwań o jakich piszesz, gdyby miały, trzeba byłoby pod tym kątem szkolić. A tu chodzi o zwykłego przyjaciela rodziny, z którym będzie nam fajnie w każdej sytuacji. Edka czasem aż chodzi cała jak psa zobaczy, jeśli jest na smyczy, to zanim odepnę i pozwolę musi na mnie spojrzeć. Jeśli jest luzem, muszę zawczasu powiedzieć " zaczekaj", albo "nie". Wtedy ona czeka, ja podchodzę i dopiero pozwalam się przywitać, albo zapinam na smycz, jeśli uznam, że witania nie bedzie (ruch na ulicy, bo u nas chodników nie ma, tylko ciągi jezdno-piesze). I od razu powiem, przy kotach na ulicy jeszcze to nie działa, jak powinno. Jak ja zauważę pierwsza i zdążę z komendą jest ok. Jak ona, jest sporo trudniej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Agnieszka_M




Dołączył: 14 Mar 2011
Posty: 922
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Opacz
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:55, 15 Sty 2013    Temat postu:

ale nie wymagaj zbyt duzo od psa!
nie zapominaj, ze Edzia to pies, a nie czlowiek!

JA uwazam, ze EDZIA to pies wzorowy!
Kazdy czasami robi cos nie tak, nie ma ludzi nie omylnych, a co dopiero pies????
Moja Florka sama wiesz jaka jest, może wymagałam od niej za mało, ale teraz od kiedy ćwiczymy widzę znaczą poprawę...
Ale do takiego ideału jakim jest Edka pewnie nigdy nie dojdziemy;/
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
gwellines




Dołączył: 27 Maj 2012
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Normandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:50, 15 Sty 2013    Temat postu:

Ela,zgadzam sie z Toba calkowicie ze nasze psy nie maja wyzwan pracujacych i ze maja nam sluzyc do umilania czasu,bo sa psami domowymi. Nie ma nic przyjemniejszego jak wyprowadzac psa ulozonego i chcacego sluchac. Podobnie w miejscach publicznych,milo jak np. w restauracji kelnerka szepcze konspiracyjnie "gdyby wszystkie dzieci byly choc w dziesieciu procentach tak grzeczne jak panskie psy..."
psy nam zwracaja co im dajemy,nieprawda?
A najlepszy sposob na koty to przygarnac sobie jednego badz pozwolic Edzi na kontakt z jakims "znajomym". W kazdym razie to podzialalo w przypadku Loli.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Agnieszka_M




Dołączył: 14 Mar 2011
Posty: 922
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Opacz
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:39, 15 Sty 2013    Temat postu:

Edzia ma 3 koty w domu!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cheritka




Dołączył: 20 Mar 2010
Posty: 10301
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:15, 15 Sty 2013    Temat postu:

Goldi na podwórku też gania gołębie (chociaz już mniej niż kiedyś) ale w domu ma papugę której nie rusza i papuga je z jego miski i jest ok.
Ale koty też gania, myslę, że dla zabawy, ale narazie odwołanie nie działa, zobaczymy kiedy to się zmieni, bonapewno się zmieni.

ale my przecież mamy psy myśliwskie, to co wymagamy aby nie polowały na koty
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ela




Dołączył: 14 Cze 2011
Posty: 2342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: podwarszawska wieś Mysiadło
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:29, 15 Sty 2013    Temat postu:

EDusia z kotami żyje suoer, tzn sa to jej interaktywne zabawki. Obdarzają sie wzajemnym zaufaniem, ale jak Edzia chce je pogonić, to kuje nosem dość mocno i kot ucieka, nie ma innej rady, ale jest to ucieczka za zgodą kota. Co rano i po dłuższym niewidzeniu miziaja się o siebie, witają z lubością. W ogrodzie natomiast jak kot ucieka , Edzia goni i ja tu nie mam nic do gadania. Zabawa i tyle, więc żeby nie narażać autorytetu na szwank, nic nie widzę i od Edzi nie wymagam wtedy niczego. Jak chwileczkę pogoni natychmiast sama przychodzi ucieszona od ucha do ucha. Wolę to niż gonitwy na ulicy albo w lesie, nad tym pracujemy, w ogrodzie jest inaczej.

Agusiu dzięki, Florka jest tak mądrą sunią, że tyle posłuszeństwa ile potrzebujesz w mig wypracujecie.

A Duśka fajna jest taka ułożona, czasami na spacerach sprawia wrażenie jakby rozumiała więcej niż tylko komendy, ja jestem zafiksowana na jej punkcie, również dlatego, że tak łatwo się z nią komunikować. Ale jak miałoby być, jeśli jest to pies mojego życia, mój ostatni w dodatku ( takie były założenia ).
Zawsze ze mną, zawsze przy moich nogach, zawsze słuchająca, uważna, gotowa na wszystko. Na spacerach to nie ja jej pilnuję, to ona kontroluje, czy już pora za mną gnać. W Kabatach mogłabym się ani razu nie odezwać tylko maszerować, ona się pilnuje sama. Na Polach Mok. kiedy bawi się z psami wystarczy, że powiem " idziemy", albo "wracamy" i odchodzę, ona po chwili jest przy mnie.
Dlatego tak polecam pracę z psem, jakąkolwiek, od samego początku, jeśli tylko właściciel ma taką możliwość, to nieprawdopodobnie procentuje i sprawia niesamowitą przyjemność. Oczywiście zawsze i ja kątem oka namierzam Dusię dyskretnie, bo przecież to tylko głupiutki piesek i może jej coś odbić, staram się to przewidywać.


CYT: o białym znalezionym pudelku- "Nic nie potrafi , nie wie co to siad, leżeć, zostań..."
Może jest w tak dużym stresie, że nic nie pamięta, a może właściciel nie znalazł czasu ani okazji, żeby zająć się jego szkoleniem i biedny psiak , niewychowany, zaginął ?
Słaba komunikacja z psem nawet do tego może doprowadzić...
Mogło tez być oczywiście zupełnie inaczej, fakt, że biedny psiak szuka domku.
Ale nauczonemu posłuszeństwa pieskowi zawsze jest łatwiej w życiu.


Ostatnio zmieniony przez Ela dnia Wto 21:39, 15 Sty 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
gwellines




Dołączył: 27 Maj 2012
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Normandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:37, 16 Sty 2013    Temat postu:

Agnieszko,skad moge wiedziec ze Ela ma trzy koty w domu? Podsuwam jedynie sposob jaki bym pomocny przy wychowaniu Loli. Fakt,ze Edzia mimo obecnosci kotow w domu goni je nadal swiadczy o osobliwosci kazdego z psow i koniecznosci podejscia indywidualnego w wychowaniu. O to,ze problem zniknie,wcale sie martwie,Ela wydaje sie posiadac zywe zloto nie psa . Tak mi szkoda ze nie mieszkamy blizej Warszawy,nigdy nie przestane Wam zazdroscic Pol Mokotowskich!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Equus




Dołączył: 16 Gru 2010
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:58, 16 Sty 2013    Temat postu:

Moim psom daleko do ideału i wręcz z pewnymi rzeczami się pogodziłam i nie bardzo liczę na to, że to jeszcze zmienię (ale kto wie - mój pies potrafi mnie zaskoczyć - kiedyś nie wierzyłam, że ona mogłaby biegać agiity skoro szkoleniowiec mi powiedział, że nawet na dwór normalnie wychodzić nie będzie i żebym jej kuwetę kupiła -hahaha) ale to co najważniejsze dla mnie to, że są odwoływalne (oprócz małej bo ona to na razie, tak jak pisała dog_master o małym Tymku, dość interesowna jest i jak nic nie mam w kieszeni to się szybko orientuje Razz ).
A co do wychowania to ja nienawidzę jak podlatują do nas obce psy i mnie oraz moje psy obskakują. I dziwię się, że ludzie tego nie rozumieją i mimo, że ja biorę psy na smycz i proszę o zabranie swoich pociech wyskakują z tekstem, że "on nic nie zrobi" (a skąd wie, czy mój nic nie zrobi?) i mało ich obchodzi, że mój pies jest po kontuzji czy też, że ma problem z innymi psami i nie znosi jak obcy pies wparowuje w jego przestrzeń (i takie jedno naskoczenie na mnie cofało nas w "terapii" o dwa tygodnie).
Niestety jedna Pani nauczyła się zabierać swojego bordera dopiero po mojej nieprzyjemnej interwencji w stosunku do jej psa, który doskakiwał do mojej suki (która od kilkunastu tygodni chodziła tylko na smyczy, był świeżo po operacji i był naładowany energią jak dynamit) i łapał za tylne nogi lub tyłek. A pani mi mówiła, że to border więc on nie gryzie...
Swoją drogą ciekawe jak ona by się czuła jakby jakiś dobrze zbudowany paker podbiegał do niej i klepał po plecach krzycząc "buuu!"


Ostatnio zmieniony przez Equus dnia Śro 23:01, 16 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
gwellines




Dołączył: 27 Maj 2012
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Normandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:21, 17 Sty 2013    Temat postu:

Equus,coz za niesamowite wyznanie! Musze przyznac ze mnie mocno zastanowilo. Czyli ze nawet gdybys miala zdrowe na ciele i umysle psy rowniez nie tolerowalabys innych? Z podobnym zachowaniem spotkalam sie juz,wlascicelka yorka uznala ze jej pies to nie pies i nie bedzie sie z kundlami obwachiwal. Czy Toba powoduje to samo rozumowanie? Oczywiscie,przykro mi ze wzgledu na ignorancje wlascicieli innych psow jednakze moga,bez zlych intencji,nie wiedziec o Twoich preferencjach. Generalnie psy i psiarze chetnie ze soba rozmawiaja. Genralnie. Hmmm,w sumie,moze nie generalnie. Ja tak mam hi hi. (tutaj,choc mysle ze to powrzechnie przyjety kod,pies na smyczy oznacza pies nie do zabawy,zakaz zblizania sie i jest to respektowane)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ela




Dołączył: 14 Cze 2011
Posty: 2342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: podwarszawska wieś Mysiadło
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:43, 17 Sty 2013    Temat postu:

U nas raczej jasne zasady nie obowiązują, rzeczywiście różnych ludzi można spotkać. Edzia w miejscach bezpiecznych biega zwykle luzem, nigdy nie podejdzie do innego psa bez smyczy, jeśli nie widzi sygnałów przyjacielskich z jego strony i jeśli dodatkowo ja jej nie pozwolę. Za to czasami zdarza się że rozpędzony pies, większy biegnie wprost na nią. Wtedy zostawiam jej wybór, albo czeka ale wtedy chroni swój tyłeczek i nachalnemu bardzo psu pokazuje zęby (" ty mnie nie rusz"), albo robi unik i zachowuje bezpieczną odległość. Zdarza się też, że ja staję między gwałtownie biegnącym psem a Edzią i odgradzam go od niej lub odstraszam ( to wtedy gdy nie jestem pewna dobrych intencji ).
Na ogół psy puszczone luzem same się dogadują, często mijają się po prostu rzucając sobie tylko krótkie spojrzenie (" nie mam czasu "), zwykle wtedy gdy spędzają aktywnie czas z właścicielem ( rower, bieganie itp).
Psiakowi udziela się nastrój i lęk człowieka, dobrze, jeśli uda nam się podejść bez emocji do innego psa. Jeśli sami boimy się, że coś złego nastąpi, to psiak tez reaguje nerwowo. Oczywiście, jesli pies jest po chorobie itp. obowiązuje wyjątkowa ostrożność, ale nie licz raczej Equus, że ludzie wykażą zrozumienie.
Jak Edzia miała cieczkę, zdarzało mi się wydzierać zawczasu jak widziałam, że ktoś niefrasobliwie puścił psa, bez kontroli ( "prosze odwołąć psa"). Na ogół jednak widząc psa luzem zatrzymywałam się w bezpiecznej odległości , wówczas osoba idąca naprzeciw przywoływała i zapinała psa. moje zachowanie sugerowało, że coś jest nie halo i lepiej żeby się psy nie spotkały. Kiedy znaleźliśmy się w bliższej odległości tłumaczyłam, że sunia jest w cieczce.
Jeśli jednak jakiś kawaler się przedarł, zawsze oddzielałam Edzie od niego, żeby czuła, że ma we mnie oparcie, że jest bezpieczna.
Z wiekiem ( Edzi ) widzę, że ona wybiera sobie psy do któech ma ochote podejść. Woli egzemplarze mniejsze od siebie lub równe. Ma wybrane rasy i kolory. Ale najlepiej i najfajniej bawi się z pudlami.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Efman




Dołączył: 22 Mar 2010
Posty: 4052
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Katowice
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:35, 17 Sty 2013    Temat postu:

gwellines napisał:
...powrzechnie przyjety kod,pies na smyczy oznacza pies nie do zabawy,zakaz zblizania sie i jest to respektowane)

Też wyznaję taka zasadę:pies na smyczy-pies agresywny,lub wlaściciel sobie nie życzy.
i to próbuje uszanowac,chociaz wyznam bez bicia,nie raz nie udaje mi sie w porę zauwazyć i Mańka zatrzymać,ale wtedy bardzo,ale to bardzo przepraszam wlaściciela zasmyczonego psa i najczęsciej przeprosiny z uśmieche sa przyjęte.
Natomiast gdyby pies na smyczy zrobił krzywdę Mańkowi mialabym wyłącznie do siebie pretensje.

My miastowi psiarze mamy troche inaczej,a może trudniej niż Ci ktorzy mieszkaja na peryferiach miast,lub (ideal maja swoje ziemie,dzialki domki).
Na miejskich osiedlach psow "od metra i od groma",zawsze jakas suczka z cieczka lata.Psich sladow więcej nż ludzkich.Ludzie rowniez rozmaici,od takich,ktorym psy sa obojętne,poprzez nielubiących i takich,ktorzy uwielbiają byc obskakiwani,lizani przez psy i sami je do tego prowokują.
I jak tu wytlumaczyc psom,ze ta pani/pan sobie zyczy,a inna już nie.
A maniek nalezy do psów na ktore sie tylko życzliwiej spojrzy,a od razu cieszy się do obcego,jak do długo niewidzianego przyjaciela.
Dalej,na osiedlowych trawnikach,pod balkonami,az się roi od odpadkow,ktore pies uznaje za atrakcyjne.
Przyznajcie sami,czy to nie jest "dzungla"zapachow smakow i pokus dla przeciętnie wychowanego psa,ktoremu jednak bardzo trudno się oprzeć takim atrakcjom.

Szczęście,ze tylko pół roku spędzamy w tym wariatkowie.
W drugiej polowie mamy do dyspozycji niezaludnione tereny (z wyjątkiem weekendow)
Gdzie jedynym psem jest kaukazo-leonberg,ale nawzajem szanują swoje granice i udaje się nam się żyć bezkonfliktowo.

Equus
Cytat:
ale to co najważniejsze dla mnie to, że są odwoływalne (oprócz małej bo ona to na razie, tak jak pisała dog_master o małym Tymku, dość interesowna jest i jak nic nie mam w kieszeni to się szybko orientuje ).

mam obawy,czy Twojej malej tak juz nie zostanie.
Efendiego,jakieś 6 lat temu uczylam powrotow do mnie na 20-metrowej lince.Wolanie-przyciąganie-chwalenie i nagroda.
Oczywiście nauczylam,ale do dziś na moje wolanie najpierw patrzy na moja ręke,czy nie wędruje do kieszeni a potem z nadzieja podbiega.
A ja już do końca zycia będe zadawać sobie pytanie,czy to jest milość,czy wyrachowanie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Equus




Dołączył: 16 Gru 2010
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:14, 17 Sty 2013    Temat postu:

gwellines napisał:
Czyli ze nawet gdybys miala zdrowe na ciele i umysle psy rowniez nie tolerowalabys innych? Z podobnym zachowaniem spotkalam sie juz,wlascicelka yorka uznala ze jej pies to nie pies i nie bedzie sie z kundlami obwachiwal.

Gwellines nie zrozumiałaś mnie zupełnie i przykro mi że porównujesz mnie do pani od yorka bo moje powody są zupełnie inne. Sama mam kundla i nie mam obiekcji co do rasy Ale jak mam swoje psy na smyczy i proszę kogoś żeby zabrał psa to oczekuję, że ktoś to będzie respektował. Cóż pewnie jeśli nie napotkasz na takie problemy jak miałam ja to nie zrozumiesz jednak spróbuję Ci wyjaśnić mój punkt widzenia.
Co do Lary - musiała chodzić przez pół roku wyłącznie na smyczy i nie mogła nadwyrężać nogi (niestety kontuzja jej się odnowiła znowu) , a to pies bardzo aktywny i po prostu mega nabuzowany energią, której ujście ciężko jest znaleźć kiedy nie może biegać, skakać itp. I pilnujesz psa przez kilka tygodni, żeby się noga goiła a tu wparowuje borderek który postanawia ją pozaganiać gryząc w tyłek- cóż widać mam zupełnie nieogarniętego psa ale nie jest wtedy w stanie nie podskoczyć itp. a tego absolutnie nie powinna robić. Poza tym nie będę tolerować gryzienia mojego psa, któremu nota bene to się nie podoba (i wcale mu się nie dziwię), tylko po to by czyjś piesek mógł zaspokoić swoje instynkty - tylko czemu kosztem mojego psa? Fajnie byłoby pomyśleć też o komforcie psychicznym innych psó a nie tylko swojego...
Co do drugiej suki to trafił do mnie pies, który nie był w stanie wyjść na dwór tak bał się innych psów i naprawdę mnóstwo pracy kosztowało nas aby zrobiła się normalna ale niestety nachalne psy i ich właściciele, którzy nie rozumieli mojej prośby o zabranie psa nam w tym nie pomagali - praca z tego typu psem wymaga stopniowego przyzwyczaja a na pewno nie tego, aby pies którego się boi po nim skakał (na szczęście udało mi się znaleźć na to rozwiązanie).
Podobnie jak nie pozwalam się bawić mojej małej suce ze szczeniakiem który waży 30kg i nie dlatego, że jest agresywny czy że jest nierasowy (co za pomysł! zresztą taki tekst usłyszałam od właścicielki tego bordera, że jej pies się z kundlem i tak by nie chciał bawić ) tylko dlatego, że boję się że w zabawie trzepnie ją łapą i po kręgosłupie i też oczekuje, że właściciel zabierze tego psa i ona akurat to rozumie bo jego pies nie jest delikatny i sam się boi, że zrobi w zabawie krzywdę.

Nie wspomnę już o psach agresywnych, które też są spuszczane i kończy się na tym, że idzie kibol ze swoim owczarkiem, który się się rzuca a wszyscy inni schodzą mu z drogi i przemykają gdzieś pod płotami - tak, tak to u nas też nie odosobniony przypadek.

gwellines napisał:
...powrzechnie przyjety kod,pies na smyczy oznacza pies nie do zabawy,zakaz zblizania sie i jest to respektowane)

No i o to właśnie chodzi! Cudownie jakby tak właśnie było! Tylko, że nie jest to respektowane u nas przez wielu ludzi i to często takich, którzy kompletnie nie panują nad swoimi psami.
Moja wypowiedź tyczyła się właśnie psów trzymanych na smyczy - jak puszczam psa luzem to jasne, że po to by się bawiły z innymi ale jeśli je odwołuję i biorę na smycz to chyba oznacza, że na zabawy nie bardzo mam ochotę.

Mnie się bardzo podobał projekt "żółta wstążka" ale niestety w naszym kraju, gdzie ludzie nie są w stanie nawet sprzątnąć po swoim psie raczej nie ma szans powodzenia.
Ale wrzucam:


Ela napisał:
Oczywiście, jesli pies jest po chorobie itp. obowiązuje wyjątkowa ostrożność, ale nie licz raczej Equus, że ludzie wykażą zrozumienie.

Ela nie liczę na to już dawno, nawet tu nie znalazłam zrozumienia choć napisałam że mam chorego psa to co dopiero liczyć, że ktoś na dworzu będzie na to zwracał uwagę. A nawet nie wiecie jakbym chciała móc spuścić ją ze smyczy, żeby mogła się pobawić tak jak by chciała ale to kończy się 2 dniowym bólem nogi, że pies nawet na niej nie staje, a potem tygodniami ograniczenia ruchu Sad
Efman napisał:
chociaz wyznam bez bicia,nie raz nie udaje mi sie w porę zauwazyć i Mańka zatrzymać,ale wtedy bardzo,ale to bardzo przepraszam wlaściciela zasmyczonego psa i najczęsciej przeprosiny z uśmieche sa przyjęte.

No i to jest ok, pies to pies a nie maszynka, różne rzeczy się mogą zdarzyć ale najważniejsze jest co zrobi właściciel - czy po prostu zabierze psa, czy będzie stał kilometr dalej i cieszył się, że piesek się bawi innym pieskiem.

Efman napisał:
Natomiast gdyby pies na smyczy zrobił krzywdę Mańkowi mialabym wyłącznie do siebie pretensje.

A to tu też jesteś wyjątkiem Wink U mnie na osiedlu facet miał dwa dogi argentyńskie, zawsze trzymane na smyczy i w kagańcach choć można się było z nimi spokojnie mijać w bliskiej odległości i nigdy nie wykazywały agresji. Nie lubiły natomiast jak jakiś pies na nie skakał - nie pozostawały dłużne. A był u nas też wtedy taki labek puszczany samopas, który skakał na wszystkich i wszystko (nota bene raz przewrócił mojego męża bo skoczył na niego od tyłu - tai był zabawowy!) i wiecznie skakał też do tych dogów a pani była wtedy na ogół daleko i gość się musiał szarpać i użerać z tym labem i prosił o zabranie - bez efektu, aż w końcu któregoś dnia zdjął jednemu dogowi kaganiec... no i potem wszyscy mówili jakie to te jego psy złe, pogryzły biednego laba - ale dziś Pani trzyma już laba na smyczy.

Efman napisał:
My miastowi psiarze mamy troche inaczej,a może trudniej niż Ci ktorzy mieszkaja na peryferiach miast

Zdecydowanie! Psy nie mają przestrzeni do tego by się swobodnie ominąć, często są naprowadzane na siebie, kupa śmieci a nawet trutki! na psy, cieczki, sól itp.
Efman napisał:
Ludzie rowniez rozmaici,od takich,ktorym psy sa obojętne,poprzez nielubiących i takich,ktorzy uwielbiają byc obskakiwani,lizani przez psy i sami je do tego prowokują.

Są też tacy, którzy się psów boją i też należy to brać pod uwagę i nie dziwię się, że Ela nie chce żeby Edka obszczekiwała dziwnie wyglądających ludzi (to będzie trudne zadanie) bo może być to dla nich stresujące.


Ostatnio zmieniony przez Equus dnia Czw 14:49, 17 Sty 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
gwellines




Dołączył: 27 Maj 2012
Posty: 360
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Normandia
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:57, 17 Sty 2013    Temat postu:

Och,Equus ,przepraszam jesli Cie urazilam,zupelnie niechcacy. Jednak slowo "nienawidze" zbilo mnie z rytmu. Nie porownuje Cie do pani z yorkiem,gdyz u niej "kundel" oznaczalo jakiegokolwiek psa chociazby charcika wloskiego. Aby akcja z zolta wstazka odniosla sukces potrzeba by wlascieciele psow zainteresowali sie psim swiatkiem,co,niestety,nie wydazy sie jutro. Odpowiedzialnych wlascicieli jeszcze jak na lekarstwo,pokutuje przekonanie ze pies to....hmmm,"tylko pies".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bura4
Moderator
Moderator



Dołączył: 24 Mar 2010
Posty: 3157
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Gallifrey
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 16:25, 20 Sty 2013    Temat postu:

Equus napisał:

Nie wspomnę już o psach agresywnych, które też są spuszczane i kończy się na tym, że idzie kibol ze swoim owczarkiem, który się się rzuca a wszyscy inni schodzą mu z drogi i przemykają gdzieś pod płotami - tak, tak to u nas też nie odosobniony przypadek.


A nawet nie wiecie jakbym chciała móc spuścić ją ze smyczy, żeby mogła się pobawić tak jak by chciała ale to kończy się 2 dniowym bólem nogi, że pies nawet na niej nie staje, a potem tygodniami ograniczenia ruchu Sad



No dokładnie tak... Ja na spacerach dostaję szału, gdy np. ćwiczymy sobie na niby pustej przestrzeni, ludzie sobie chodzą z burkami na smyczach w bezpiecznej odległości i jest to rozproszenie ok dla białego, po czym nagle kątem oka widzę, że leci prosto na Igoru jakaś strzała, bo pani pieska spuściła bo ten pudelek taki biedny ćwiczy cośtam, to niech sie pobawi. !!!!!!!!!! Szlag mnie trafia a do ludzi nie dociera NIC.


A co do tego ograniczania - Equus znam Twój ból. Parę lat temu miałam 38 kilowego Malamuta z zerwanymi więzadłami, leczonego zachowawczo (pół roku ograniczania ruchu) i setkę debili puszczających psy, często agresywne, rzucające się na zasmyczoną Ajke. W końcu przestałam ją odciągać i po tym jak pocięła jedną ONkę, sprawa się skończyła. A ja dalej leczyłam łapy. I pakowałam w psa Bonharen, Traumeel i inne takie cuda. I zupełnie rozumiem, że możesz nie chcieć żeby pies miał kontakt z innymi w trakcie rekonwalescencji. To jest wręcz konieczne... Niestety psu nie wyjaśnisz, że nie wolno podskoczyć czy polecieć i po takim jednym zrywie pół roku ciężkiej pracy nad odbudowaniem stabilności stawu można se w du... włożyć. Ale bardzo polecam homeopaty na problemy z aparatem ruchu, u nas zadziałał cuda (z Bonharenem oczywiście).


Ktos pytał, co zmieniło się w Igoru. No tak, to trudno opisać. Oczywiście, na spacerze zdarza się nadal, że poleci do psa. Spuszczam go w bezpiecznym terenie, więc nie ma problemu. Ale zmiana jest taka, że pies sie odwołuje. On ostatnio generalnie jest bardziej pobudzony i zrobił się pilnowacz, więc tutaj zmieniło się jego zachowanie, nie leci do większości tylko do zabawy, tylko żeby sprawdzić co to za psy. Dawniej nie cykał się i od razu szedł kryć towarzycho, teraz podbiega na jakieś 3 metry, macha ogoniskiem, przysiada do zabawy, po czym ja toto odwołuje, i pies nie jest już fajny, bo sprawdzony. Często po tym, jak poleci do jednego, inne które sie pojawiają, nie są juz interesujące. Ale jest różnie.

Większa zmiana jest w stosunku do ludzi mijanych na spacerach no i psów. Juz nie ma szarpania się. Ale po kolei. Jak idziemy na spacer, ludzie są o tyle interesujący, że trzeba odwrócić głowę, i czasami wąchnąć. Nie skacze się już po nich, nie leci do każdego człowieka na horyzoncie. Doszliśmy już do takiego etapu, że pies zostawiony na zostań nie reaguje na przechodzącego człowieka, to znaczy oprócz odwrócenia głowy i oglądania kto to. Nie zrywa się, nawet gdy ja jestem powiedzmy w większej odległości niż ten, kto mija. Ale to są miesiące pracy. Przy ludziach pies stara się kontrolować. Ale jak jest juz pod wieczór, czy szarówka, to są kłopoty, to znaczy, jest dużo bardziej ostrożny, nie raz jest tak, że pod nosem burczy, jak na horyzoncie pojawia sie postać. Ale co mu się dziwić, toż to pies przecież. Ma prawo mu się włączać pilnowanie.

Oczywiście, nie wiem co stanie się gdy wezmę go na wystawę, i jak zobaczy znajomych. To będziemy ćwiczyć na wystawie w Rzeszowie, gdzie przemycimy się szkoleniowo.


A teraz psy. No jak jest na smyczy i widzi pieski, to dawniej był szał pał, teraz jest już dużo lepiej. To znaczy, widać, że psa często aż trzęsie, że on tak się cieszy, że pieski, ale wystarczy komenda przerywająca i smycz jest luźna, pies naprawdę się stara opanować. Bywa i tak, że zupełnie olewa psa mijanego, bywa, że piesek jest jakoś bardziej atrakcyjny. Ale generalnie jest o niebo lepiej niż było.

Z kryciem, hm, nie miałam wiele przypadków ostatnio żeby chciał kryć psy - u Agnieszki jak bylismy, mielismy 2 suki cieczkowe i interesował sie oczywiście, suki go owarczały, mała diabełkowa pokazała mu garnitur białych ząbków i latał tylko po Agi domu z piłeczką, a suki już były mniej ważne. Z Nico też bawił się inaczej, ale tu z uwagi na Nicowe kłopoty z dysplazją i utykaniem, nie pozwalam na zupełny szał pał. Tylko na grzeczne zabawy pod kontrolą.

Niestety nie wiem, co odpowiedzieć na zapytanie o to, co robię i jak ćwiczę z psem to nie krycie - u nas zdaje się działa to że w ogóle coś razem ćwiczymy, i wtedy komenda przerywająca działa jakoś tam. Często mam tak, że jak widzę, że on juz myśli kogo by tu, to przerwanie takiego zachowania już daje efekt. Albo przekierowanie jego nakręcenia (bo u Igora to jest sposób rozładowywania emocji) na przykłąd na piłkę czy szarpak i danie mu możliwości "upuszczenia pary" już wiele daje.


Ogólnie staram się ćwiczyc z nim coś, co juz zna i umie, w coraz bliższym dystansie od psów - raz jest lepiej raz gorzej, ostatnio mamy więcej tych gorszych dni, bo ja się rozleniwiłam przy chorobie i pies się rozleniwił przy okazji. Trzeba będzie wrócić do intensywnych spacero-treningów i tyle. Miałam dziś jechać na poligon, ale niestety astma moja, kręćki w głowie i nie siądę za kierownicę. Więc było tylko lokalnie na pola, i tylko kilka ludzików z dziećmi w ramach rozproszeń.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ela




Dołączył: 14 Cze 2011
Posty: 2342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: podwarszawska wieś Mysiadło
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:07, 20 Sty 2013    Temat postu:

w piątek na polach spotkałam dwudziestoparoletnią dziweczyne z siedmiomiesięcznym owczarkoniemieckopodobnym chłopczykiem. Pies był w kolczatce!!!! Spytałam czy nie szkoli go, skoro chodzi w kolczatce? powiedziała, że to dlatego, że ciągnie, a na szkolenie pójdzie od wiosny. Pies bedzie miał wtedy juz rok, a już teraz wykazywał zachowania delikatnie dominujące. Kiedy na horyzoncie zobaczył kilka piesków, ruszył w ich stronę, Dziewczyna wołała za nim, prosiła, a on nawet ucha w jej kierunku nie skierował, a co dopiero mówić o spojrzeniu. Pobiegł do psów oczywiście, a jego Pani za nim. ja tez podeszłam w kierunku rozrywkowych psiaków, żeby Edzia mogła sie pobawić. Poradziłam dziewczynie, że jesli nie chce żeby pies ja olewał kompletnie, to niech chociaż na długiej linie go prowadza, żeby wiedział, że nie on tu rządzi. dziewcze na to: ale on zwylke jest grzeczny, tylko do psów ucieka.
Załamać się można!!! Nie ma się co dziwić, że tyle psów ląduje w schroniskach. Ludzie myslą, że wszystko można odkłądać. Pewnie wiele rzeczy sie wypracuje, ale niektórych odpracowac się nie da.

Oczywiście piszę to tylko w kontekście tego onka. Panna nie zdaje sobie sprawy co to jest wychowanie nieokrzesanego rocznego silnego psa.

Marta fajnie, że dokładnie wszystko opisujesz i świetnie, że masz patent na rozładowanie emocji Igora. Jak jeszcze uda Wam się pobawić w agility, to chłopak ze zmęczenia w ogóle zapomni, że suki mogą być do czegoś przydatne. Jak jest zaplanowane to seminarium i gdzie, czy wszyscy będą zaczynać od zera? Życzę, żeby Wam się udało nie tylko zacząć, ale i pociągnąć temat agility, byłoby super. My kolejny tydzień bez treningów, plac zamarzł, w sobotę następne treningowe zawody, dobrze że Fort tak prężnie działa


Ostatnio zmieniony przez Ela dnia Nie 20:37, 20 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
iraka




Dołączył: 02 Lut 2011
Posty: 68
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:26, 20 Sty 2013    Temat postu:

Equus napisał:
... A wiele osób, które trenują obi (zresztą agi też) nie uznają w ogóle spuszczania psów żeby się pobawiły z innymi - jest to absolutnie zakazane bo pies ma się skupiać i bawić tyko z przewodnikiem).
...

To mnie zaciekawiło, bo ja w agility takich osób nie spotkałam. Jakiś przykład, konkretna sytuacja?
Wręcz przeciwnie wiele osób w przerwie zawodów albo po zbiera się w grupki i razem idą na spacer żeby dać odpocząć psychicznie swoim psom.

Filmik a propos jak bronić swojego psa przed atakiem innego:
http://www.youtube.com/watch?v=vbvqFEH5-qQ&list=UU1q4dnHT6PtGy3ycTgzL5cQ

momentami średnio przyjemny, ale czasami nie ma wyjścia Sad
niestety przekonałam się o tym jakiś czas temu , konsekwencje mega przykre więc lepiej być przygotowanym na taką okoliczność i wiedzieć jak można/powinno się zachować

Nie pisz post pod postem! Izabela124


Ostatnio zmieniony przez iraka dnia Nie 20:28, 20 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ela




Dołączył: 14 Cze 2011
Posty: 2342
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: podwarszawska wieś Mysiadło
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:44, 20 Sty 2013    Temat postu:

Ja wielokrotnie byłam proszona o nie puszczanie psa, bo pies który właśnie jest bez smyczy nie lubi jak się jego przestrzeń narusza, lub jest terytorialny- to takie modne określenia w kręgach szkoleniowych. Pies po prostu nie nadaje sie do zabawy, bo kąsa i tyle. Spotkałam się nawet z taka sytuacją na treningu, że inne psy musiały zejśc z pola widzenia psa wchodzącego na tor, bo on szału dostawał, jak widział innego psa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Equus




Dołączył: 16 Gru 2010
Posty: 620
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:16, 20 Sty 2013    Temat postu:

Efman napisał:
mam obawy,czy Twojej malej tak juz nie zostanie.

No mam nadzieję, że nie... jest coraz lepiej ale stosuję wzmocnienia częściowe, a także uważam aby nagradzać nie tylko żarciem, ale zabawą, głosem itp. No i nie gonię za nią tylko jej uciekam w razie co robiąc dużo hałasu i "głupich ruchów" Wink Staram się być dla niej atrakcyjniejsza niż otoczenie. Zobaczymy z czasem co z tego wyjdzie i jak to z małą będzie.
No i to, że dwa pozostałe psy wracają na zawołanie też nie jest bez znaczenia.
Tyle, że ja mam suki i z nimi jest myślę łatwiej - wyobrażam sobie, że mając samca dużo trudniej jest konkurować z suką w cieczce Wink Ale widząc efekty pracy lepszych ode mnie wiem, że nie jest to niemożliwe Wink

bura4 napisał:
No dokładnie tak... Ja na spacerach dostaję szału, gdy np. ćwiczymy sobie na niby pustej przestrzeni, ludzie sobie chodzą z burkami na smyczach w bezpiecznej odległości i jest to rozproszenie ok dla białego, po czym nagle kątem oka widzę, że leci prosto na Igoru jakaś strzała, bo pani pieska spuściła bo ten pudelek taki biedny ćwiczy cośtam, to niech sie pobawi. !!!!!!!!!! Szlag mnie trafia a do ludzi nie dociera NIC.

O tym to już nawet wspominać nie chciałam, że ludzie nie rozumieją, że teraz coś ćwiczysz np. szarpanko i to nie jest zabawa dla innych Wink

bura4 napisał:
I zupełnie rozumiem, że możesz nie chcieć żeby pies miał kontakt z innymi w trakcie rekonwalescencji. To jest wręcz konieczne... Niestety psu nie wyjaśnisz, że nie wolno podskoczyć czy polecieć i po takim jednym zrywie pół roku ciężkiej pracy nad odbudowaniem stabilności stawu można se w du... włożyć. Ale bardzo polecam homeopaty na problemy z aparatem ruchu, u nas zadziałał cuda (z Bonharenem oczywiście).

No dokładnie... i jeszcze pal sześć jak podejdzie spokojnie jakiś grzeczny piesek, obwącha się, pomacha ogonem i sobie pójdzie ale jak Ci skacze na Twojego psa jakieś rozhukane zwierze (z kretynem właścicielem) no to gula rośnie.
I Gwellines myślę, że też byś tego nienawidziła jak byś przez kilka tygodni dźwigała 25kg psa po schodach bo ma absolutny zakaz schodów przez trzy miesiące, chuchała i dmuchała, a tu w parę chwil pies się nadwyręża i szlag trafia to co się udało zrobić.
Bura - homeopaty już przechodziłyśmy... no ale w końcu miała operację i niby się udała i wszystko było ok ale niestety wróciło i znów wyglądało jakby sobie tą nogę zerwała - ortopeda twierdzi, że wszystko się świetnie trzyma i nic się nie urwało tylko czemu pies nie stawał na tej nodze a teraz cały czas kuleje (a to już 3 miesiące "smyczowania" Sad )?? Chyba jednak implant poszedł...

Iraka - dzięki za link - może się przydać (oby nie było takiej konieczności! ale warto wiedzieć bo do kliniki na bemowie w tygodniu trafia kilka psów pogryzionych przez inne - nie tak dawno brązowy pudel którego dopadł rottek - niestety nie udało się psiny uratować Sad ).
A co do Twojego pytania to u nas raczej generalnie mówi się, że spacer to nie jest po to, żeby się psy kotłowały bo to nic dobrego nie przyniesie i na placu nie wolno puszczać psów żeby latały. Choćby Iwona zawsze powtarza, żeby nie dawać się psom kotłować a już w szczególności takie zalecenie daje kursantom co to ich psy robią sobie co chcą i są nieodwoływalne. U mnie (przy Larze) takie zabawy nie przyniosły negatywnych skutków chociaż jak była mała to miała jeden spacer dziennie, gdzie umawiałam się na podwórko właśnie po to by swobodnie pobiegała z innym psem/psami (ale wtedy też ją do siebie co jakiś czas przywoływałam), a reszta spacerów była dla tylko nas (praca, zabawa z piłką) no i nie miałam problemu z tym, że mi leciała jak tylko psa zobaczyła (no ale dla niej piłka to jest coś dla czego porzuci generalnie wszystko). A mój rudy pudel ma "niewidzialną smycz" i nie odejdzie ode mnie na więcej niż jakieś 15m nawet jak trzy pozostałe psy polecą za czymś np. za piłką to po osiągnięciu tej magicznej odległości ona odpuszcza i wraca do mnie - ale ona tak po prostu ma i nikt nigdy jej tego nie uczył. Niestety lubi sobie za to poszczekać z daleka - żeby za idealnie nie było Wink
No i ta łatwość odwoływania tyczy się psów i ludzi - z jedzonkiem i padlinką to zdecydowanie gorzej w wypadku Lary:P (pudel rudy się w ogóle nie interesuje takimi rzeczami). Muszę się "pochwalić", że moja Larka jest jednym z nielicznych psów w Polsce co to się wytarzały w zdechłej... foce Wink


Ostatnio zmieniony przez Equus dnia Nie 22:24, 20 Sty 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
iraka




Dołączył: 02 Lut 2011
Posty: 68
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Wrocław
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:53, 20 Sty 2013    Temat postu:

Equus napisał:
...A co do Twojego pytania to u nas raczej generalnie mówi się, że spacer to nie jest po to, żeby się psy kotłowały bo to nic dobrego nie przyniesie i na placu nie wolno puszczać psów żeby latały...


Kotłowanie to jedno, a relaksacyjny spacer po robocie w rozsądnym towarzystwie to drugie Wink i bynajmniej nie na placu treningowym.
Ja sobie je bardzo cenię bo psy i ludzie mogą się na nich przyjemnie odprężyć.
Uważam, jak we wszystkim trzeba znaleźć złoty środek między ilością szkolenia i kontrolowania psa a tym żeby miał też czas na swoje "psie sprawy".
Pilnuję tego bardzo aby oprócz treningów psy miały regularne dłuuuugie spacery na buszowanie po chaszczach i wspólne gonitwy - kontroluję wtedy jedynie kierunek i ewentualne zagrożenia Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Psy i Pudle Strona Główna -> Wychowanie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin